I STAŁAM SIĘ ...
Data: 13.11.2022,
Kategorie:
Trans
Autor: akanah
... łańcuszek wisiał luźno.
- Łucjo, przywitaj się z naszym gościem. – Usłyszałam.
Poderwałam się szybko i stanęłam jak zamurowana, cała czerwona.
- Przepłaszam. – Powiedziałam pieszczotliwie jak zwykle. I stałam jak kołek. Wpatrzona w czarne, wielkie oczy, otoczone długimi rzęsami i buzię z rozdziawionymi, kaszmirowymi ustami, w aureoli czarnych, długich, połyskliwych loków. Też gapiących się na mnie zza pleców Pani Krystyny.
- No co tak cię zamurowało. Znasz przecież Panią Krystynę. – zaśmiał się Mój Pan.
Podbiegłam szybko i klęcząc pocałowałam wnętrze prawej dłoni Pani Krystyny, jak to robi grzeczna suczka witając się z inną Panią.
- No przywitajcie się obie wreszcie, bo już nie możecie wystać. – zaśmiała się Pani Krystyna.
Tylko na to czekałyśmy. Rzuciłyśmy się obie z Kasią w ramiona, piszcząc, skacząc i całując. Pozwolono nam oddalić się na chwilę do mojego pokoju i nacieszyć się sobą. Wróciłyśmy, po dłuższej chwili, zdyszane i mocno zaróżowione, rozczochrane, mając wzrok spuszczony w dół.
- No co tak było głośno u was. Widzę, że poznałyście się dokładnie i dogłębnie. Łucjo chyba masz spódniczkę założoną odwrotnie. – Powiedział ze śmiechem Pan Piotr a Pani Krystyna mu zawtórowała perliście.
- No nie ma się czego wstydzić. Pasujecie do siebie bardzo. – Dodała Pani Krystyna.
I to była prawda. Stałyśmy się nierozłączne. Do chwili obecnej. Choć Kasia i ja mieszkamy teraz w innych krajach i mamy innych właścicieli. Nadal kochamy się bardzo. ...
... Często przebywamy ze sobą bo Nasze Panie widują się razem, z racji zajmowanych stanowisk i przyjaźni. Już wtedy Kasia zaczęła reagować w pewien charakterystyczny sposób na mój widok a nawet głos. Ja tak samo tylko w inny sposób, pasujący do jej reakcji. No, ale mi nie wolno o tym tu pisać. Tamte czasy to były cudowne czasy. Pan i Pani uczyli nas jak być prawdziwymi suczkami. Nie tylko w tym, co się zaraz może kojarzyć ale i w innych sprawach. Spędzałyśmy wolne chwile i dni od nauki na studiach, na spotkaniach i przyjęciach, gdzie takie dwie, śliczne i nierozłączne suczki zwracały powszechną uwagę. Nie tylko Oni nas uczyli, ale i inni ludzie także, w tych zagadnieniach co nasi opiekunowie nie znali. Potem Pan Piotr i Pani Krystyna zamieszkali razem w jej domu a my z Kasią mogłyśmy mieszkać obie w dawnym domu Pana Piotra, który w końcu oddziedziczyłyśmy. Nadal jednak byłyśmy własnością Pana i Pani. Wtedy już byłyśmy rasowymi, wykształconymi suniami. Powiem bez ogródek – nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie spraw seksu. Te sprawy już wtedy były traktowane jako uboczne. Liczyło się ułożenie, ogłada, zachowanie i zadbanie oraz wierność do Pana i Pani. Tym właśnie zwracałyśmy uwagę wszystkich. Tym dodawałyśmy splendoru naszym właścicielom. I tak jest obecnie. Jak to w życiu bywa, nic nie trwa wiecznie. Zostałyśmy z Kasią same. Ona z racji wykształcenia, z biegiem lat, dostała pracę za granicą i tam poznała obecną Swoją Panią, którą to ona musiała zaakceptować jako Swoją Panią, a nie ...