Szkoła na peryferiach
Data: 13.11.2022,
Kategorie:
Nastolatki
zakazany owoc,
Romantycznee,
sekrety,
Autor: CichyPisarz
... podszeptami. Wiedziała jednak, że w końcu ulegnie, odwlekała nieuniknione. Na szczęście samotne życie pozwalało na ukrywanie takich zdarzeń przed światem. Wiedziała o tym tylko ona i jej spowiednik, a reszta ludzi nadal widziała w niej poukładaną i nieskazitelną katechetkę. Płonęła ze wstydu opowiadając o tych słabościach księdzu. Dziwiła się, że wymaga od niej tylu szczegółów, ale uznała, że drobiazgowe opisywanie nieobyczajnych scen, w mniemaniu kapłana, stanowił dla niej początek pokuty. Słowa przychodziły jej z trudem, czasem nie odnajdywała tych właściwych i między innymi dlatego masturbowała się tak rzadko. Nie chciała przeżywać katuszy przy konfesjonale. Jednak regularnie się z tego spowiadała.
Hanna była już w pewnych sprawach zaawansowana. Nie dość, że regularnie podglądała pikantne sceny z życia uczniów, to jeszcze sama przypomniała sobie szalone zabawy. Początkowo, kiedy zaspokajała pragnienia w czytelni, zamykała drzwi i znikała na zapleczu w wiadomym celu. Z czasem jej się to znudziło i nie wiedzieć kiedy, jej dłoń wędrowała w kierunku sromu, gdy siedziała przy biurku w pustym pomieszczeniu czytelni. Nie zamykała wtedy drzwi wejściowych, a ryzyko zdawało się rozgrzewać jej zmysły jeszcze mocniej.
Nie zapomni dnia, kiedy jej palce penetrowały rozgrzany tunel, robiąc palcówkę, a ona siedząc na krześle, na zapleczu, usłyszała dźwięk szarpania klamki od zewnątrz. Spanikowała, a wręcz przeraziła się, kiedy hałas długo nie ustępował. Po kilku minutach udawania ...
... nieobecnej, zdobyła się na odwagę i przekręciła klucz. Na korytarzu nikogo już nie było. Odetchnęła.
Korciło ją, by wrócić do przerwanej czynności, ale nie miała już odwagi zamknąć drzwi na zamek, byłoby to dość podejrzane, a ona nie miała uzasadnionego powodu zamykać gabinetu. Po chwili wykonywała codzienną pracę. Spokój i błoga cisza zwróciły jej uwagę na fakt, że dzwonek na lekcje rozbrzmiewał dobrych kilka minut temu. Raczej nikt o tej porze nie przyjdzie - tłumaczyła sobie, zerkając na duży zegar wiszący na ścianie. Odruchowo rozejrzała się dookoła i upewniwszy się, że na korytarzu wciąż jest cicho, nieśmiało wsunęła dłoń pod biurko i szybko podążyła szlakiem wyznaczonym przez jej gładkie udo. Uśmiechnęła się, nie dowierzając, że to robi. Jej brzoskwinka szybko wyprodukowała soczki, a jej paluszki skrępowane bielizną pocierały łechtaczkę, najpierw powoli, a z czasem szybciej i szybciej. Dociskała powiększony już guziczek do spojenia łonowego i przy naciśnięciu reagowała wymownie, ale musiała się opanowywać. Gdyby ktoś zupełnym przypadkiem teraz wszedł, nie miałaby najmniejszej wymówki, tłumaczenia nic by nie dały, a gość od razu zrozumiałby, co się dzieje pod blatem biurka. Właśnie o tym pomyślała, co trochę powściągnęło jej śmiałe plany. Już miała zdjąć majteczki i rozłożyć uda, by było jej wygodniej się dotykać. Ale aż taka szalona to nie była. Jej rozsądek włączył alarm. Kobieta zdjęła bieliznę, ale dopiero chwile później, na zapleczu. Tam dopełniła reszty. Usiadła ...