Przypadek Michala cz.VII
Data: 11.12.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Iks
... moje zdrowie. Nawet Anita zapomniała chwilowo o swojej wrogości i troskliwie zerkała na moja bladą twarz. Oczywiście wezwano jakiegoś miejscowego doktora, który miał się pojawić za godzinę. Zamieszanie zrobiło się wokół mnie straszne, poczułem się mało przyjemnie. Nie lubię zbyt dużo szumu wokół swojej osoby. Uspokoiłem całą zgraję miłosiernych samarytan i zostawili mnie w spokoju, zostawiając z Adamem, który podjął się pilnowania mnie. Miałem naprawdę świetnych kumpli.
Trochę pogadaliśmy we dwóch, ale rozmowa wychodziła nam średnio. Głownie z mojego powodu. Adam poddał się i z telefonem w łapie zajął strategiczną pozycję na swoim łóżku. Dzięki temu mogłem się skupić na tym co się działo w mojej głowie. Ból był naprawdę duży, ale - ku swojemu zdziwieniu - skupiając się mogłem go kontrolować. Stawał się wtedy mniej dokuczliwy. Przejmującym doznaniem było natomiast co innego. Nie potrafiłem tego dobrze określić, ale czułem namacalnie tą część mózgu, o której z takim przejęciem opowiadał mi profesor Jaroszewski. Miałem wrażenie, że niewidzialnymi palcami dotykam neuronów i synaps. Formuje je niczym rzeźbiarz. Impulsy nerwowe niczym wyładowania elektryczne rozchodziły się po mojej głowie, wykwitając bólem. Jednocześnie przed oczami przewijały mi się upojne sceny, te które się wydarzyły, ale i zupełnie nowe. Pod czaszką miałem chaos, ale podświadomie czułem, że to proces twórczy.
Lekarz, który przyjechał dopiero po dwóch godzinach, nie stwierdził niczego mądrego. Był ...
... jednak tylko internistą, więc pierwsze co zalecił, to wizyta u specjalisty. Uspokoiłem wszystkich, że ból odpuszcza, co nie do końca było zgodne z prawdą. Owszem nie dokuczał mi już tak bardzo, ale tylko dlatego, że go kontrolowałem. Udało mi się nawet usnąć, ale całą noc śniły mi się sceny rodem z pornosów.
Rano, dokładniej po śniadaniu, pojawiła się kwestia, czy zostaję w Karpaczu, czy pod opieką jednej z nauczycielek wracam do domu. Byłem za tą pierwszą opcją, zwłaszcza, że Anita nie kwapiła się do podróżowania w moim towarzystwie. Ból głowy, choć zdecydowanie mniejszy był nadal dokuczliwy. Cała grupa miała w planach wycieczkę na Śnieżkę, więc ustalono, że pójdą, a w pensjonacie zostanie najstarsza z nauczycielek - pani Ignasiak. Kobieta sama przyznała, że wejście na Śnieżkę byłoby dla niej zbyt męczące, a była juz tam kilka razy. Oczywiście miało to związek z moją osobą, która miała ćwiczyć powstawanie odleżyn na wyrku. Trochę mnie to wkurzyło, ale nie dano mi prawa odwołania się od tej decyzji.
Nawet przez myśli mi nie przeszło, że ta sytuacja obróci się na moją korzyść. Po obiedzie, który przyniosła mi pani Ignasiak, leżałem spokojnie, czując, że leniwe ciepło w brzuchu. Gdyby nie rewolucja w mojej głowie, dawno już zżarła by mnie nuda. Tylko dzięki obrazom powstałym w moim chorym mózgu radziłem sobie z nieoczekiwaną kwarantanną.
Gdy po raz enty analizowałem swoją przypadłość, uchyliły się drzwi od pokoju i stanęła w nich Wiktoria.
- Cześć. Mogę wejść? - ...