Ach te nadmorskie ceny...
Data: 11.12.2022,
Kategorie:
BDSM
Geje
Hardcore,
Autor: grzesznie
... piwa i tytoniu - ten kibel jest płatny! Płać albo dostaniesz wpierdol!
- Oczywiście - odpowiedziałem - ile się należy?
Oczywiście byłem przygotowany na taką sytuację. Z niewielkiej kieszonki w spodenkach wyciągnąłem pięć złotych i podałem mężczyźnie.
- Więcej! - wycedził przez zęby - za tyle to możesz się odlać w krzakach!
- Nie mam więcej - powiedziałem, szczerze mówiąc będąc coraz bardziej przestraszonym - Przepraszam pana, ja jutro przyniosę i oddam ile trzeba, nawet dzisiaj jeszcze doniosę! Ile jeszcze potrzeba? Dziesięć złotych? Dwadzieścia?
Nie chciałem wdawać się w dyskusję, chciałem zapłacić mu ile trzeba i już. Nawet jeśli miałoby to być dużo za dużo. Bałem się już, że ta historia może mieć kiepskie zakończenie.
To kosztuje trzy tysiące, gnoju! - Krzyknął mi w twarz. - Masz tyle??
Yyyy... nie.... nie mam - Powiedziałem cicho.
Pomyślałem, że muszę się stąd szybko zmyć, bo ten facet naprawdę przesadza. Naprężyłem mięśnie i rzuciłem się do skoku prosto w przestrzeń pomiędzy nim a drzwiami. Wiedziałem, że muszę uciec, bo nie chcę mi się gadać z tym świrniętym piratem. Mój skok był jednak równie szybki, co nieudany i bolesny. Mężczyzna szybkim ruchem uniósł nogę tak, że cały mój impet wyhamował dokładnie na jego kolanie. Z góry zaś spadła na mnie jego wytatuowana ręka. Spadłem na ziemię wijąc się z bólu. Kuliłem się na podłodze, trzymając się za głowę, a z góry dochodził do mnie jego chichot. Gdy otworzyłem oczy i spojrzałem na agresora, on ...
... uśmiechnął się do mnie dziwnie łagodnie i powiedział spokojnym tonem:
- Nie martw się ćwoku... odpracujesz. Wszystko odpracujesz. Z nawiązką...
Pirat złapał mnie za ramiona swoimi żylastymi, nad wyraz silnymi rękami. Podniósł mnie z podłogi i właściwie wniósł z powrotem do kibla. Postawił mnie na ziemi. Jedną ręką złapał mnie za szyję, mówiąc żebym nie próbował żadnych sztuczek. Nie, nie miałem już ochoty na żadne sztuczki. d**gą ręką sięgnął do szafki wiszącej na ścianie z pisuarem i ją otworzył. W głębi szafki były różne przegrody i haczyki na których wisiały różne dziwne rzecz... Najpierw w oczy rzuciło mi się coś w rodzaju bata z kilkoma końcówkami, obok na podpórce stały sztuczne członki, były też różne słoiki, a na samym dole... co?... banany!
Moje zdziwienie mieszało się z przerażeniem, gdzie ja jestem, co ja tu robię i co się ze mną stanie. To wszystko to była jakaś abstrakcja... baty i banany?! Naprawdę? O co tutaj chodzi?! Z tego całego oszołomienia ugięły się pode mną kolana ale silna ręka na mojej szyi szybko kazała mi jednak utrzymać się w pionie.
- To tak, żebyś miał obraz sytuacji - śmiejąc się powiedział pirat - spójrz tutaj.
To mówiąc złapał kabel zwisającej z sufitu żarówki i nakierował na ścianę, w miejsce, gdzie powinien być pisuar. Pchnął drewnianą ściankę zasłaniającą wycięty otwór i mogłem zobaczyć, że jest to po prostu połączenie z kabiną obok (która była zamknięta, gdy próbowałem się wysikać).
- Jak się zapewne domyślasz - powiedział ...