1. Apartament


    Data: 09.02.2023, Kategorie: Celebrytki, Dojrzałe Autor: Wero_Czarnowiejska

    ... olbrzymi. Odruchowo przełknęłam ślinę i wstrzymałam oddech.
    
    Znowu nie mogłam się pozbyć wrażenia jakby okrutna matka naturą wwierciła we mnie ogromny pręt, który działał nawet na najmniejszy mięsień wewnątrz mnie samej.
    
    Dopiero gdy po raz pierwszy poruszyłam biodrami, otworzyłam szeroko usta i oczy. Byłam przerażona. Złapałam się znowu na tym, że znowu traktuje nasze zbliżenie jak wyzwanie. Zupełnie jak próbę przed ważnym koncertem, a przecież nikt mnie do niczego nie zmuszał. No może poza niepohamowaną żądzą przyjemności, którą tymczasowo wzięła we władanie moje ciało.
    
    Wzięła we władanie także i kobiecość, która ze wszystkich sił brała wszystko, co tylko mogła z obcego ciała wypełniającego mnie w tamtej chwili szczelnie.
    
    Tamten ogromny kawał mięsa, poruszający się za moją przyczyną, rytmiczne wewnątrz mnie, wywołał mimowolne konwulsyjne spazmy ekstazy.
    
    Szarpiące moim ciałem skurcze zakłócały bez przerwy kolejne ruchy mojego kręgosłupa. Doskonale zdawałam sobie jednak sprawę z bezsensu dalszej walki z tamtymi wszystkimi mocami, które z wolna opanowały mnie od środka.
    
    Nie miałam również najmniejszej szansy w walce z dreszczami, jakie coraz częściej całymi falami wypełniły moje, coraz częściej drżące ciało, a on sam przez cały tamten czas nic. Nic tylko leżał zupełnie bez ruchu i zwyczajnie obserwował moje reakcje na to co mi zapewniał.
    
    Widocznie tamte wszystkie spazmy targające bez litości mną samą, sprawiały mu typowo samcza satysfakcję. Co gorsza robił ...
    ... tak niemal od samego początku.
    
    Jego beznamiętne i pańskie spojrzenie wywołało w końcu we mnie w chęć oporu przed tym co mi daje. O tym jak bezsensowna była to walka przekonałam się niedługo później.
    
    Poczułam pojedynczy, całkowicie niewinny impuls, który nawet nie wstrząsnął mną jakoś szczególnie mocno. Odruchowo spięłam się w sobie i skuliłam do przodu. Zaraz potem nie byłam w stanie wykonać jakiegokolwiek ruchu więcej.
    
    Już wiedziałam co nadchodzi, a właściwie nadeszło. Nawet zdążyłam przeklinać Stwórcę za to kim i czym uczynił tamtego aroganckiego samca, który tak bezczelnie przez cały czas leżał pode mną i najwidoczniej czerpał czystą przyjemność z obserwacji mojej agonii.
    
    Najgorsze w tym wszystkim było to że w tamtym momencie czułam się zupełnie od niego zależna. Podlegała mu bez reszty, całą sobą.
    
    Musiałam przełknąć tamte ostatnie resztki dumy. Nie mogłam już więcej walczyć. Pisk uwiązł w moich płucach, a ja w ostatnich spazmach woli zacisnęłam dłonie w pięści i gwałtownie umieściłam je w dolnej części nagiego brzucha pode mną. W akcie desperacji przejechałam nimi aż do mostka.
    
    Nawet kilka sekund po wszystkim nadal sztywna niczym posąg i spocona niczym bura mysz siedziałam nieruchomo. Musiałam mieć chwilę dla siebie. Chwilę w której będę musiała zaakceptować to co on zrobił kolejny raz z moim ciałem.
    
    Nie lubiłam być czyjąś niewolnica, a jednak ciągle wracałam. Wiedziałam już że nie będą miały znaczenia wszystkie tamte obietnice, które zapewne zostaną ...