- 
        Tropikalna przygoda cz. 4
 Data: 29.04.2023, Kategorie: Dojrzałe Sex grupowy Seks międzyrasowy, Autor: xray51
 ... łechtaczkę. Mguwa powtórzyła ów zabieg z każdym kolejnym delikwentem i podeszła do mnie. – Wodzu, są gotowi i mogą teraz iść do naszych kobiet. – Dobrze się sprawiłaś Mguwo – powiedziałem. – Pokazałaś im uroki i zalety bycia w naszej wiosce i dziękuję ci. Mguwa schyliła się przede mną, ucałowała czubek mojego kutasa i przytknęła go do czoła. – Ale ty wodzu i tak jesteś najlepszy z nich… twoje soki są najsmaczniejsze a puli-puli najbardziej najtwardsze i z nim miałam najlepsze doznania. – Dziękuję za pochwałę – odparłem i machnąłem miotełką na znak, że koniec rozmowy. Goście mogli od tej chwili swobodnie przechadzać się po wiosce, zaspokajać chętne kobiety, co z ochota uczynili. Ja także miałem obowiązki – poszedłem zobaczyć, co dzieje się na naszych uprawach, oczywiście po drodze ruchając parę cipek i wpuszczając w ich wnętrze po porcji spermy. Na polach uprawnych także parę wypiętych, gorących i ociekających śluzem szparek zaliczyłem. Napój dawał mi niesamowite możliwości – kutas, który rozrósł się o parę centymetrów, a także zgrubiał znacząco w obwodzie, był ciągle gotów do wpychania w chętne cipki, jądra zaś produkowały spermę w takich ilościach, ze nie musiałem się martwić o to, że nie obdzielę nim którejś z kobiet. Przed zmierzchem siedziałem na powrót na swoim tronie, mając wgląd na ognisko i toczące się wokoło codzienne życie. Rozglądając się wokoło nie widziałem, aby któryś z naszych gości zaspokajał którąś z kobiet. Siedząca po mojej ... ... prawej stronie Kupinda także rozglądała się i w pewnym momencie stwierdziła: – Chyba gości przerosła sytuacja, bo nie widzę żadnego, żeby dogadzał naszym kobietom. – Masz rację Kupindo… ja też nie widzę żadnego, a tacy byli chętni na ciągły seks. Siedziałem sobie na tronie odpoczywając, popijając ów napój. Kupinda bawiła się moimi jądrami, a towarzysząca jej służka ssała i oblizywała mojego. Było mi dobrze i miło. Ale ten błogostan przerwało nadejście mojego kolegi. Podszedł do nas. Widać było po nim aż nadto, że jest wymęczony. – Nie mam siły, te baby mnie zamęczą… Siedziałem dalej nic się nie odzywając. Kolega zamilkł i patrzył na mnie i na to, co robią ze mną kobiety. Ja nie odzywałem się. Patrzył strapiony to na mnie, to na Kupindę, która po dłuższej chwili odezwała się mówiąc: – Nie przywitałeś się z wodzem! Jego zdziwiony wzrok spoczął na mnie, by po chwili spojrzeć na Kupindę. – Nie przywitałeś się z szacunkiem dla naszego wodza w naszym zwyczaju. – A jak miałbym się witać? Przecież to mój kolega. – Ale teraz jesteś tutaj i obowiązują cię nasze zasady… chyba wódz wyjaśniał to wam! – To jak ja mam się z nim witać? – Tak jak witałeś się kiedy pojawiliście się tutaj pierwszy raz! To obowiązuje każdego z was, bo my tak zawsze witamy się z wodzem, ilekroć do niego podchodzimy. Z wyraźnym ociąganiem podszedł do mnie, skłonił się, ucałował mojego kutasa, którego przed chwilą jeszcze ssała służka, a teraz wyciągnęła go z ust podając mu do ...