1. Niemoralna propozycja (IV)


    Data: 02.05.2023, Kategorie: Oral auto, BDSM Autor: historyczka

    ... nasłuchując coraz głośniejszych westchnień urzędnika. Unoszę wzrok, by patrzeć mu prosto w oczy, gdy jednocześnie, kolistymi ruchami, omiatam łeb jego węża. Widzę szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny.
    
    „A więc już mu jest dobrze! Niech widzi, że staram się dla niego, choć zapewne już domyśla się, że go oszukałam, iż to nie pierwsza pyta, którą liżę…”
    
    Wreszcie już nie czubkiem, a całym językiem wodzę po żołędzi Antoniego. Ślizgam się po nim coraz namiętniej, aż pan kierownik zaciska zęby.
    
    - Ej ty moja damulko! Fachowo sobie poczynasz! W życiu nie uwierzę, że po raz pierwszy liżesz fajfusa!
    
    Cóż mi pozostaje innego, niż udać zawstydzenie. Jednak sama nie wiem dlaczego, z równą przyjemnością, jaką wprzódy zgrywałam przed nim cnotkę, teraz zajmuję się jego kutasem jak rasowa dziwka.
    
    Nie odpowiadając na pytanie, przeciągam językiem po całej długości masztu – od dołu – do góry.
    
    Urzędas najwyraźniej delektuje się nie tylko tą przyjemnością, ale także taką, że ma mnie w garści, że może pytać mnie, o cokolwiek chce, a ja przecież muszę być pokorną…
    
    - Paniusiu, przyznaj się, ilu facetom robiłaś dobrze ustami?!
    
    Gdy chwilę milczę, ponawia pytanie.
    
    - No?! Ciekawym! Ilu ciągnęłaś druta?!
    
    - Ależ… - zmitygowana ponownie kłamię – tylko jednemu…
    
    - Kto to był?! Na Boga! Ależ mu zazdroszczę! Tylko tego jednego, że jako pierwszy wsadził freda do tych piękniutkich usteczek!
    
    Czuję, jak podnieca mnie to jego dopytywanie, to jego podniecanie się moimi ustami…
    
    Znów ...
    ... nie odpowiadam. Za to ujmuję jego żołądź delikatnie wargami.
    
    - Ochhh… - wzdycha - mów… mów, kto wjechał pierwszy w twój dzióbek?
    
    Badam ustami jego berło, połykam je już głębiej, lecz słysząc pytanie – wypuszczam.
    
    Chwilę jeszcze celowo milczę, aby silniej zaintrygować, wreszcie wyjawiam.
    
    - Ach… taki tam facet… Dłużej z nim chodziłam… Tadeusz…
    
    - Ech! Tadzio chyba nie wie, co stracił! A teraz… bierz go mocniej!
    
    Posłusznie biorę go do buzi, połykając znacznie głębiej. Bardzo uważam, by nie potraktować męskości zębami. Gdy zanurzam penisa do połowy, zaczynam znów drażnić jego czubek koniuszkiem języka.
    
    Antoni szaleje z radości.
    
    - O tak! O taaaak!
    
    Jednocześnie zaciskam dłoń na jego trzonie i poruszam nią. Zaczynam ssać jego żołądź. Urzędnik jest w siódmym niebie.
    
    - Ja zwariuję! – krzyczy – jesteś w tym cholernie dobra! Jak zawodowa, rasowa dziwka!
    
    Nie wiem, jak potraktować taki komplement. Bycie porównanie do dziwki, to wszak nie zaszczyt, z drugiej strony, cholernie podnieca. Bez słów robię swoje.
    
    Biorę go głębiej do ust, zaciskam wargi i poruszam miarowo. Moja głowa pracuje: góra – dół.
    
    Kierownik sapie głośno.
    
    - Ja pierdolę! Aaach! Tak cię chciałem! Od kiedy do mnie weszłaś! Ale tego to się po tobie nie spodziewałem! Umiesz dogodzić chłopu!
    
    Ta pochwała wywołuje miłe odczucia. Ponadto chcę, by się poczuł dobrze, przecież jedynie to jest gwarancją, że odczepi się od mojej mamy… Zaniecha bezlitosnych procedur.
    
    Dlatego moja dłoń zaczyna ...