Szczęśliwy dzień
Data: 03.07.2023,
Kategorie:
Anal
Geje
Hardcore,
Autor: zuerzeczy
... Szybciej.
Jechałem aż mało łapa mi nie odpadła, ale moje wysiłki zostały nagrodzone. Kutas stał mu już na baczność, prężył się i ślinił.
-Mogę wziąć do ust? – poprosiłem.
-Nie, rób tak – odparł nawet nie otwierając oczu. Pewnie sobie wyobrażał tą jęczącą cycatą babkę i w jego głowie to jej ręka chodziła mu po kutasie.
Przyspieszyłem, a on sapał coraz szybciej i szybciej. Opalony chudy brzuch ruszał mu się w górę i dół, dres zagryzł wargi i nagle strzelił. Poleciało na ziemię, wyschniętą trawę, trochę na kanapę, trochę na moją rękę. Wydoiłem go do reszty i uwolniłem jego ptaka.
-Kurwa – powiedział tylko i wyłączył pornola.
Nie miał mi już nic do powiedzenia i zdecydowanie nie miał ochoty mi się odwdzięczać. Schował kutasa i wstał.
-Dobra ziomek, dzięki, fajnie było, nara – odparł i ruszył ot tak, przed siebie.
A ja w panikę. Taka okazja, taki zajebisty typ, w bokserkach miałem mokro, a on sobie idzie. Pomyślałem – chuj, raz się żyje.
-Czekaj – zawołałem.
-No co? – rzucił mało zainteresowany. Zlał się i już nie miał ochoty na towarzystwo pedała. Pewnie powoli zaczynał żałować całej akcji i chciał zniknąć.
-Daj sobie obciągnąć.
Zaśmiał się, nawet ładnie mu było z uśmiechem.
-Pojebało cię. To już jest za bardzo pedalskie, a poza tym teraz to mi już nie stanie.
Kurwa, musiałem coś wymyślić. Byłem napalony jak świnia, marzyło mi się dobre jebanie, a takie zjechanie na ręcznym to najwyżej zaostrza apetyt.
-Zapłacę ci – rzuciłem. Moje ...
... usta działały szybciej niż mózg.
Znowu się zaśmiał i znowu miałem wrażenie, że zaraz spierdoli. Coś tam się działo w jego pięknym ogolonym łbie. Poprawił czapeczkę, wyciągnął telefon i sprawdził godzinę.
-Ale zapłacisz mi, żebym ci obciągnął? Nie, kurwa. Spierdalaj.
-Nie! Zapłacę ci, żebym ja mógł tobie obciągnąć – uściśliłem.
Teraz to już patrzył na mnie jak na wariata.
-Co ty jesteś jakiś pojebany?
-Ile chcesz? – spróbowałem desperacko. Pomyślałem, że zaraz mi wpierdoli, jak nic.
-Stówka? – zasugerowałem, bo milczał za długo. Kurwa, w życiu nie stresowałem się jak w tamtej chwili.
-Dwie – odparł i zalała mnie fala gorąca. Euforia. O kurwa, dostanę tego kutasa do ryja! Życie jest piękne.
-Dobra – zgodziłem się – Ale muszę podjechać do jakiegoś bankomatu.
-E, nie, kurwa, ściemniasz mi teraz. Nie będę tu czekał jak frajer.
-Przyjadę, przysięgam. Dwie stówki i tak ci obciągnę, jak nikt nigdy.
Zastanowił się.
-Konia walić umiesz. Pewnie dlatego, że też sobie walisz i wiesz jak – przyznał – No dobra, to zapierdalaj do tego bankomatu. Czekam dziesięć minut, a potem zawijam. I kup mi od razu trzy browary, bo na trzeźwo to bez szans.
-Super! Zaraz będę!
Wsiadłem na rower i prawie poszybowałem do głównej ulicy. Bankomat, kurwa, gdzie tu jest bankomat? To nie były moje rejony, ale pomogły google. Bankomat był w cholerę daleko, nie było mowy żebym zdążył w 10 minut. Chuj mnie strzelił, ale pojechałem, zapierdalając jak nigdy. Jebały mnie ...