Mokra Włoszka (I)
Data: 11.07.2023,
Kategorie:
klasyczne,
Zdrada
delikatnie,
Autor: Minionek
Historia rozpoczęła się niecałe dwa lata temu, kiedy to mój pracodawca wysłał mnie na kilkudniową delegację do Zurychu. Był piątek, okolice południa. Początek podróży przebiegł rutynowo - jak zawsze. Pociąg zawiózł mnie do Warszawy, dalej przesiadłem się do taksówki, która wyrzuciła mnie na Okęciu, przy terminalu odlotów. Odprawa bagażowa zajęła tylko chwilę, równie bezproblemowe było przejście przez bramki bezpieczeństwa. Zadowolony, że mam jeszcze trzy kwadransy do planowanego odlotu, usiadłem na ławce i wyjąłem książkę. Przeczytałem niespełna stronę, gdy kątem oka zobaczyłem dosiadającą się naprzeciwko mnie kobietę. Ukradkiem łypnąłem okiem w jej kierunku, rejestrując jedynie nogi osłonięte spódnicą oraz stopy okryte skromnym obuwiem na niewysokim obcasie. Czas mijał leniwie, a czytanie szło mi nie najlepiej - w polu mojego widzenia nieustannie kołysała się zgrabna stópka. Zerknąłem na zegarek, a po chwili na tablicę odlotów spodziewając się, że za chwilę rozpocznie się załadunek pasażerów. Zamiast tego na tablicy pojawiła się informacja o opóźnieniu lotu o pół godziny. Westchnąłem zrezygnowany, a wracając wzrokiem do książki zahaczyłem o kobietę siedzącą naprzeciwko. Patrzyła na mnie, mój wzrok spotkał jej oczy - piękne, duże, czarne, podkreślone skromnym makijażem. Jej długie i delikatnie pofalowane włosy w kolorze czarnym, spięte były w schludny koński ogon. Spojrzenie mające być przelotnym, okazało się trwać dobre kilka sekund. W jej oczach widziałem chęć kontaktu. ...
... Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Mój lot jest opóźniony - rozpocząłem
Twarz kobiety rozjaśniła się, oczy uśmiechnęły, a usta wypowiedziały zdanie, którego nie zrozumiałem, rozpoznałem jedynie włoski akcent i pojedyncze słowa. W myślach skarciłem się - oczywiście, że ona nie mówi po polsku. Nieśmiało powiedziałem po angielsku, że niestety jej nie rozumiem.
- A teraz lepiej? – zapytała po angielsku i uśmiechnęła się
Fajnie, uda nam się porozumieć – pomyślałem
- Zdecydowanie, mój lot jest opóźniony – powtórzyłem, tym razem we wspólnym języku
- Mój również - odpowiedziała
- Mam na imię Michał. Dokąd pani leci?
- Valentina, miło mi. Do Zurychu.
- Czyli czekamy na ten sam lot – uśmiechnąłem się ponownie
Valentina przesłała czarujący uśmiech, a w jej oczach widziałem zachętę do dalszej rozmowy. Odłożyłem zatem książkę i skorzystałem z okazji zdecydowanie lepszego spędzenia oczekiwania na samolot. Valentina okazała się Włoszką z pochodzenia, z Sardynii. Trzydziestokilkuletnia, niższa ode mnie o około dziesięć centymetrów dziewczyna, okazała się być niezwykle wygadaną osóbką. Mówiła szybko i wesoło. Zadawała wiele pytań, wiele też opowiadała. W bardzo krótkim czasie nawiązała się między nami nić porozumienia. Dowiedziałem się, że również jest w podróży służbowej i w Zurychu spędzi 4 dni, w tym nadchodzący weekend. Wesołą rozmowę bestialsko przerwał komunikat na tablicy, informujący o otwarciu bramki. Wstaliśmy leniwie i skierowaliśmy się przez przejście do ...