- Bez tytułu II -
Data: 12.08.2023,
Kategorie:
Geje
Autor: phOx
Kiedy to się zaczęło? Ostatnio częściej wracałem myślami do początku naszej znajomości. Chyba zmiękłem, pomyślałem wypuszczając z ust smugę dymu.
Wzrokiem błądziłem po tych słodkich, niczym jesienne jabłka pośladkach. Zniknęły już z nich karminowe ślady po wczorajszych uderzeniach moich dłoni i bioder. Mimo tego, w głowie wciąż mogłem wyraźnie przywołać obraz mojego fiuta na tle tych nieprzyzwoitych, zarumienionych wypukłości.
Nikt tak na mnie nie działał, jak on.
W dodatku od początku była między nami chemia. W seksie rozumieliśmy się bez słów. Byliśmy całkowicie dopasowani.
Gdy ściskałem jego pośladki i jeździłem swoim penisem w szczelinie między nimi, to wyczuwałem, że usztywnia swoje biodra, wygięte i wypięte, jak najmocniej w moją stronę. Dawało mi to dziką satysfakcję. Jego uległość i ta przepełniona oczekiwaniem z jego strony chwila. Delikatny napór siły w moją stronę, na tyle stanowczy, abym go poczuł na swoim członku, ale jednocześnie nie ingerujący w moje ruchy, gdy ślizgałem się na własnej ślinie i sokach. Wszechogarniające pragnienie wślizgnięcia się w niego, jak najszybciej. Na chwilę przed, dwa lub trzy razy klepałem jego nieznacznie rozchylający się i zamykający otwór. Niczym zapraszające mnie lubieżne mrugnięcia. W pokoju rozchodziły się mokre dźwięki odbijającego się kutasa. Przypominały wyuzdane mlaśnięcia. Cienkie, rwące się nicie preejakulatu łączyły mojego twardego, grubego, z dziko pulsującą żyłą fiuta i jego bezwłosą, różową, wciąż ...
... młodzieńczą pizdę.
Wejście w niego zawsze było ekscytujące. Jak skok na bungee. Nurkowałem w ciepłą, wilgotną otchłań i jednocześnie słyszałem, jak on wciąga ze świstem powietrze i wzdycha. Zapewne trochę z bólu, który przynosił mu perfidną przyjemność, a trochę z zaskoczenia, jakby nie był na to przygotowany. Bywały chwile, w których miałem wrażenie, że nie jest do tego przyzwyczajony. Jakby notorycznie przeżywał ze mną swój pierwszy raz. Mimo, że już tyle razy wchodziłem w niego, jak rozgrzany nóż w masło.
Nie ukrywam, że czasami zdarzyło mi się zlać w jego dziurę zaraz po wejściu. Dosłownie zanurzałem się na całą długość penisa i sztywniałem wgniatając go najmocniej, jak się dało w materiał albo przestrzeń znajdującą się pod nim lub przed nim. W materac łóżka jego rodziców, w kanapę loży dyskotekowej, w dywan na podłodze mieszkania mojej siostry, w posadzkę w piwnicy wspólnego znajomego, w wiosenną trawę na działce jego ciotki, w śliski materiał śpiwora na grupowym biwaku, w jesienne liście podczas spaceru po Parku Szczytnickim, w piaszczystą plażę na naszych wakacjach, w słomę na roli mojego wuja albo po prostu nabijając w powietrzu niezliczoną ilość razy.
Potem przez moment widziałem gwiazdy. Ślepłem, zaciskając powieki i zgrzytając zębami, aby nieznacznie powstrzymać wydobywający się gardłowy jęk, który zmieniał się w zwierzęcy charkot. Drżałem, a jednocześnie obficie zalewałem jego dupę, tworząc z niej basen wypełniony po brzegi moją spermą.
Często porównywał to do ...