- Bez tytułu II -
Data: 12.08.2023,
Kategorie:
Geje
Autor: phOx
... brzoskwinię, z małym pieprzykiem pod prawym pośladkiem.
Powinienem przestać. Inaczej się nie powstrzymam przed maltretowaniem go jeszcze przed odjazdem. Nawet pomimo, że spędziliśmy wczoraj cały dzień nago, spleceni w objęciach lub odsunięci od siebie na wyciągnięcie ręki, ale wciąż połączeni w rozkosznym uniesieniu.
Wczorajsze dwie godziny do odjazdu zmieniły się w odwołanie i przesunięcie biletu na najwcześniejszy poranny kurs oraz wybraniem dnia wolnego na żądanie przez Młodego.
Zaśmiałem się do siebie, gdy w myślach pojawiła mi się scena, jak dzwonił do pracy powstrzymując się przed jęczeniem, bo nie przestawałem go jebać. Nawet postarałem się, aby nie miał, jak uciec w momencie uderzenia w jego ściśniętą prostatę. Powiedzmy, że byłem okrutny, ale równocześnie okazałem miłosierdzie. W końcu doprowadziłem go do orgazmu jedynie wbijając się prosto w najbardziej wrażliwy punkt. Nie powiem, że nie odpłacił mi pięknym za nadobne. Potrafił się zrewanżować. Praktycznie wyssał ze mnie wszystko, co najlepsze. Jednocześnie masując i uciskając naładowane, ściągnięte do góry jądra. Czułem się, jakby uszło ze mnie życie i po sekundzie narodził się na nowo.
Nie wiem, kiedy się tego nauczył. Gdy pierwszy raz się spotkaliśmy był bardziej nieśmiały. Szczególnie w życiu codziennym. W seksie okazał się żywiołowy, jak nikt inny. Zachłanny, łapczywy, spragniony. Pomyślałby kto, że z wiekiem przestanie taki być.
Jak dziś pamiętam ten dzień, w którym kazałem jego kuzynowi ...
... przyjść razem z nim. Zawrócił mi wtedy w głowie. Lekko rozchylone usta, zgrabny, symetryczny nos, zielone oczy. Nie mogłem nasycić oczu. Wodziłem po nim wzrokiem, aż się speszył i zaczerwienił. Co było trochę paradoksalne, bo otaksował mnie, tak samo, jak ja jego. Gdy się czerwienił i spuszczał wzrok, to niby przypadkiem zatrzymał się na moim wypchanym kroczu. Oczywiście, po tej całej obczajce było wiadomo, że...
- Co tu jeszcze robisz? - Pytanie Młodego wyrwało mnie z rozmyślań. Jego głos brzmiał, jakby połknął potłuczone szkło. Chyba faktycznie przesadziliśmy, pomyślałem gasząc fajkę w szklance. Powinienem przestać palić albo kupić po kryjomu popielniczkę.
- Za niedługo się zbieram - odpowiedziałem - jakoś nie mogę się zebrać - dodałem sięgając po butelkę Perlage spod łóżka. - Masz, napij się.
- Dzięki. - Odwrócił się i zabrał ode mnie szklaną butelkę.
Po chwili już przytulał się do mojego boku. Jego oddech łaskotał mi skórę. Pocałował mnie jeszcze pod żebrami obejmując w pasie. Przy okazji niefortunnie zahaczając o nabrzmiałego kutasa.
- Chyba żartujesz? - Usłyszałem w jego głosie zdziwienie zmieszane z rozbawieniem. - Nigdy nie masz dość, co? - Jakby dla pewności przejechał dłonią po całej długości, aż syknąłem z nadmiaru wrażeń.
- Proszę, przestań - jęknąłem, gdy pełną dłonią objął śliniącą się główkę.
- Jak chcesz. - Rozprowadził cały śluz wzdłuż pulsującej żyły, a potem wytarł resztki w moje łono. - Jest sobota - cicho zamruczał wprost w moją kość ...