1. Cień Malowanego Ptaka


    Data: 22.09.2023, Kategorie: Incest Brutalny sex Nastolatki zwierzęta, Autor: Kosynant

    Uważny czytelnik z łatwością zauważy, że niniejsze opowiadanie jest oparte na jednej ze scen powieści Malowany Ptak pióra Jerzego Kosińskiego - znakomitego polskiego pisarza, uważanego swego czasu za jednego z liczących się kandydatów do Nagrody Nobla. Kosiński znany był z naturalistycznego przedstawienia polskiej wsi okresu międzywojnia. Wsi dusznej, prowincjonalnej i zatęchłej, w której prymitywna chłopska moralność nie krępowała rozbuchanych, prostackich emocji. Przemoc, nienawiść, wykorzystywanie ludzkiej słabości i seks, nierzadko wyuzdany i mroczny kipiały gdzieś tam, skryte przed wzrokiem niepowołanych. Taką wieś, jakże różną od wyidealizowanych opisów Orzeszkowej czy Mickiewicza Kosiński poznał w dzieciństwie, będąc nierzadko świadkiem gwałtów (w tym na nieletnich), seksu wypranego z jakiejkolwiek miłości, a nawet stosunków kazirodczych czy zoofilnych.
    
    Niniejszy tekst jest tylko rozwinięciem tego, co można wyczytać w oryginalnej powieści (starałem się wykorzystywać nawet niektóre oryginalne zdania, aby oddać charakterystyczny styl narracji Kosińskiego).
    
    ***
    
    Wychowywałem się na wsi, jako wyrzutek - sierota. Po niedawno zakończonej Wielkiej Wojnie dzieci, takich jak ja, było po wsiach i siołach bardzo wiele. Chłopcy mieli większe szanse przeżycia. W biednym obejściu para dodatkowych rąk do pracy zawsze mogła się przydać - tym bardziej, wystarczyło postawić miskę zupy na stole i dać kawałek kąta w stodole, by zyskać sobie wdzięczność kilkuletniego ...
    ... wyrostka.
    
    Dziewczynki miały gorzej. Wprawdzie szybko znajdowały dom, ale też zwykle gospodarz nie czekał długo z odebraniem swojej nagrody. Pół biedy, jeśli sierota miała już tyle lat, żeby sprostać chuci dojrzałego mężczyzny... ale nawet wówczas nie było im prosto. Na znajdę krzywym okiem patrzyły "prawowite" dzieci. Zwykle starsze, doskonale rozumiały, że młoda dziewczyna gdy tylko dorośnie do posiadania potomstwa, stanie się zagrożeniem ich praw. Dlatego nierzadkim widokiem był widok zmizerowanej sieroty z wydatnym brzuchem proszącej o kąt i schronienie. Zwykle znajdowały ją tylko na czas od wieczora do świtu. I tak noc po nocy, przeczekiwały do jesieni. Po zimie większości z nich nikt już nie widział... ale wkrótce drogi zapełniały się następnymi sierotami.
    
    Od ostatniego gospodarza uciekłem wiosną. Był to wysoki, wredny typ. Często okładał mnie wielkimi jak bochny chleba pięściami. Zwłaszcza wtedy, gdy opił się gorzałki, pędzonej przez cały rok w ziemiance. Miał też innego parobka, starszego ode mnie - Jaśka. Jemu także dostawało się, choć znacznie rzadziej. Zwłaszcza, że gospodarzowi podobały się jego chude, kościste pośladki. Wiele razy zdarzało się, że ni stąd ni zowąd, w środku dnia wyrzucali mnie z izby, w której wszyscy spaliśmy. Przez szparę w drzwiach widziałem tylko, że Jasiek zrzucał płócienne portki i podchodził do łóżka. Zaraz za nim kroczył gospodarz. Kilka razy udało mi się podejrzeć, jak między jego nogami kiwał się wielki narząd. Zastanawiałem się zawsze, czy i ...
«1234...»