Jubileusz
Data: 25.10.2023,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Tomnick
... rozluźniłem. Obie dziewczyny wcale się za mną nie rozglądały. Wykonałem szybki zwrot przez ramię, energiczny krok w przód i wpadłem na coś miękkiego.
– Och! Ty, uważaj! – ostry ton trafionej w biust dziewczyny osadził mnie w miejscu.
Schowałem rękę. Przez moment stałem speszony. Obawiałem się, że obca mi dziewczyna zrobi awanturę. Wyglądała na wściekłą.
– Najmocniej przepraszam! To tylko przypadek! Nie zamierzałem macać, eee, ten, dotknąć takiej jak ty. To znaczy nie takiej. To znaczy ciebie – wzziąłem głęboki oddech. – Nie zamierzałem dotknąć ciebie. Yyy, to znaczy pani… No, przepraszam – plątałem się, speszony sytuacją.
Sporo osób patrzyło na mnie, niektórzy rozbawieni, inni zniesmaczeni. Na takiej imprezie kilka osób już przy powitaniu gospodarzy wyglądała na podchmielonych, płeć nie grała roli, więc wietrzono pierwszą awanturę.
– Kurde, część artystyczna imprezy zaczyna się od występów klauna... – jęknąłem w duchu, zażenowany skupianiem uwagi otoczenia na sobie.
– Dobra! Ty, słuchaj, gdzie tutaj są... – rozglądała się. – O, już widzę! – dziewczyna minęła mnie jak mgłę i energicznym krokiem podeszła do swoich koleżanek. Andrzej opowiadał kolejną anegdotę.
– Cześć! Oliwia! – przerwała mu, przedstawiając się.
– Cześć, Andrzej – uścisnął podaną dłoń. Taksował dziewczynę wzrokiem i uśmiechał się dwuznacznie.
– Co pijecie? – szatynka zdawała się nie zauważać ani wzroku, ani wyrazu twarzy śliniącego się Jędrka.
Dziewczyny chętnie wymieniły ...
... walory drinków i podzieliły się swoimi. Oliwia, zgodnie z sugestią, wzięła spory łyk. Jej reakcja była podobna do tej, którą koleżanki zaprezentowały przed kilkoma minutami. Obie świetnie bawiły się, obserwując krztuszącą się Lilę.
#
Cofnąłem się i z bezpiecznej odległości przyglądałem się dziewczynie. Szatynka, szczupła jak koleżanki, z ładnym biustem. W różowej, cienkiej bluzce i białej spódniczce prezentowała się świetnie. Białe sandałki na szpilce i spódniczka eksponowały jej opaleniznę. Spod krótkiej spódniczki na lewym udzie wystawał tatuaż. Złoty łańcuszek na szyi, złoty nad kostką, złota bransoletka, złote kolczyki. Z pępka też błyskało coś złotego. No, chodzący jubiler, normalnie. Każdy mężczyzna dyskretnie bądź wręcz nachalnie przyglądał się dziewczynom. A było na co popatrzeć! Na prośbę Andrzeja jakiś chłopak przyniósł drinka dla Oliwii. Teraz obydwaj adorowali przyjezdne. Nachalnie. One niby cieszyły się z ich zainteresowania, ale nie okazywały tego zbyt wylewnie. W zasadzie rozglądały się...
I w końcu nadeszła Julka. „Łoł! Julka! Jesteś! Cześć! Hej!” Hałaśliwe ponowne powitanie zwróciło uwagę każdego, kto miał uszy. Chichy, śmichy, głupawe komentarze, jeszcze głośniejsze wybuchy śmiechu i wreszcie córka jubilatów zgarnęła dziewczyny. Krzykliwa grupka powoli ruszyła w kierunku budynku. Na twarzach przyjezdnych lasek malował się wyraz szczerej ulgi.
– Kurde, ale muły z tych waszych chłopaków! – zbyt głośno westchnęła jedna z nich, kierując komentarz do ...