1. Grudniowe porzadki


    Data: 03.11.2023, Kategorie: BDSM Autor: Sztosig

    Z niecierpliwością oczekiwałem końca miesiąca. Kolejne dni wlekły się jeden po drugim przez natłok pracy. W końcu jednak udało się - dotrwałem. Nie było słychać końca fanfar, opętała mnie euforia. Postanowiłem wykorzystać ten zastrzyk energii do przeprowadzenia grudniowych porządków. Mycie okien w negatywnych temperaturach nie był najbystrzejszym moim pomysłem, ale dałem radę. Tylko jedna szyba wymagała poprawek, gdyż wyglądała, jakby ocierał się o nią spocony wieprz. Sprzątanie mieszkania zajęło trzy dni, kto by chciał się przemęczać za jednym zamachem? Inne nagłe obowiązki pomogły w takim wytłumaczeniu sobie tych realiów. Kolejnego dnia wziąłem się za sprzątanie samochodu. Akurat byłem w trakcie czyszczenia deski rozdzielczej, słuchając przy tym mojej nowej przyszłej byłej miłości, gdy dostałem od ciebie wiadomość. Napisałaś, że jesteś dziś na mieście i masz umówioną wizytę lekarską. Zapytałaś, czy nie mam planów na popołudnie, ponieważ chętnie wpadłabyś na kawę. Odpisałem, że oczywiście - chętnie przyjmę cię z otwartymi ramionami. Zawsze fajnie jest porozmawiać z kimś, kto nie jest nieznajomym kasjerem sklepowym. Albo kotem. Po wypucowaniu wnętrza, pozostało wymyć karoserię i odkurzyć samochód. Po upływie 30 minut wróciłem do domu i poszedłem pod prysznic. Mimo chłodu panującego na zewnątrz byłem spocony. Trochę wstyd byłoby cię przyjąć w takim stanie. Wymyłem się i ubrałem trochę porządniej niż w dresy. Nie miałem na stanie świeżej kawy, to co znalazłem w szafce mogło ...
    ... niebawem wyewoluować oczy. Poszedłem więc do sklepu, przy okazji zgarniając kawałek ciasta z piekarni. Nikt nie oprze się świeżemu sernikowi. Pani sprzedawczyni zapewniła, że był dzisiejszy. Długo kazałaś na siebie czekać, wizyta musiała być owocna. To dobrze, nikt nie lubi wizyt, z których nic nie wynika. Wreszcie jednak dotarłaś. Byłem pod wrażeniem, zdecydowałaś się objechać pół miasta, aby do mnie dotrzeć. Remont w centrum zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Przywitałem cię szarmancko i zaprosiłem do środka. Miałaś czerwone policzki a twoje spojrzenie zdradzało ulgę, że jesteś wreszcie u celu. Zapytałem, jaką chcesz kawę i jak się ją robi. Nie miałem w tym zbyt dużo doświadczenia. Do sernika nie musiałem cię zachęcać. Smaczny, z czekoladowym spodem. Postanowiłem potowarzyszyć ci przy kawie kubkiem herbaty. Przyniosłaś mi znienawidzoną przez siebie książkę. Nigdy więcej nie weźmiesz ode mnie żadnej książki. Oboje wiemy, że kłamiesz. Weźmiesz każdą książkę, którą ci dam. Może z wyjątkiem książki o Borussii Dortmund. Pogratulowałem ci tego śmiałego kroku związanego z lekarzem. To musiało wymagać ogromnych nakładów energii . Nie jesteś zadowolona z tej uwagi, całkowicie to rozumiem. Widzę tę domniemaną irytację w twoim spojrzeniu, to nawet słodkie. Wiemy jednak, że nie potrafisz się na mnie gniewać. A skoro jednak zdecydowałaś się pójść do lekarza, to będę musiał jednak sprezentować ci kolejne opowiadanie. Pytam więc, czy chcesz, abym zaczął je pisać już teraz. Rzucasz mi ...
«1234...7»