1. Głodne noce


    Data: 21.10.2019, Kategorie: okazjonalny seks, przygoda, Autor: Gabrielle Renard

    ... moich rąk i oczu od moich oczu i biustu – trochę skakał i gubił wątek, ale w taki głodny, nielubieżny sposób. Podobało mi się.
    
    Noc była ciepła, okolica wyludniona, ale miejska. Szliśmy ulicami miasteczka i rozmawialiśmy o wszystkim. Prawie romantycznie. Kilka piw poluzowało nawet moje lekkie skrępowanie, więc gdy w pewnym momencie chwycił mnie za rękę, pociągnął na bok chodnika, zatrzymał przy sobie i pocałował, nie tylko nie protestowałam, ale poczułam się jak nastolatka. Dawno nie całowałam nikogo na ulicy. Zwłaszcza kogoś, kogo znałam już dwie godziny i trzy piwa. Szliśmy dalej, całując się namiętnie co kilka kroków. Nasze ręce wędrowały po naszych ciałach. Dyskretnie, e tam, prawdę mówiąc wcale nie dyskretnie, moja ręka powędrowała do jego krocza. Romantyzm romantyzmem, ale trzeba sprawdzić, czy warto w to dalej brnąć, czy to, co mnie potem czeka to prawdziwa uczta, czy tylko mała wisienka na torcie. Nic nie mam do wisienek, ale umówmy się, duży może więcej. A ja chciałam dużo. I dużego. W pewnym momencie miałam na niego tak dużą ochotę, że gdyby okolica nie była tak bardzo miejska, tak dobrze oświetlona, gdyby tam były trzy krzaki – przeleciałabym go na miejscu z wzajemnością. I z przyjemnością.
    
    Jednak alkohol szybko odpływał mi z głowy, przyszła druga i trzecia myśl, albo spacer był za długi, nie wiem. Pod hotelem pocałowałam go ostatni raz, odkleiłam od siebie jego i jego ręce i trochę wbrew sobie, ale pchana resztkami rozsądku wróciłam do swojego pokoju. Nie ...
    ... mogłam tego wieczora myśleć o niczym innym. Ani następnego dnia. Czułam, że jeżeli w ogóle, to muszę tę grę rozegrać na własnych zasadach. Z trzeźwą głową.
    
    Umówiliśmy się na następny dzień. Nie miałam przekonania, czy powinnam, a jak wybawienie od pokusy przyszła koleżanka z biura z propozycją kolacji, więc nawet się ucieszyłam, że nie muszę się przez chwilę zastanawiać, co mam dalej począć z moim nowym znajomym. Kolacja się skończyła wcześnie, jak to wszystkie firmowe kolacje, a on nie przestawał pisać. Jedna moja wiadomość i był pod hotelem. Ja przez cały dzień i noc wyrzucałam sobie, jakie to nieodpowiedzialne wpuszczać do swojego pokoju faceta spotkanego w internecie, ale miałam też przeczucie, albo chciałam je mieć, że ten konkretny jest całkiem w porządku.
    
    Zaczęłam ostro, póki jeszcze mogłam na chłodno, od wyłożenia moich zasad. Bardzo byłam zasadnicza. Przez te pięć minut.
    
    - Wchodzisz do mojego pokoju, ale wyjdziesz z niego, jak tylko cię o to poproszę.
    
    - Umyj ręce.
    
    - Zawsze zakładaj kondom.
    
    - Stop oznacza stop. Takie hasło bezpieczeństwa dla obojga.
    
    Wszystkie te zasady wykładałam mu w moim hotelowym pokoju tuż po tym, jak posadziłam go na krześle z dala od mojego łóżka. Siedział jak grzeczny chłopiec i słuchał, aż wreszcie przyznał, że właściwie to mu wszystko opadło i teraz to nie wie, czy jeszcze ma na coś ochotę. Na wszelki wypadek poszedł umyć ręce. Mój nastrój też opadł. Nie było wczorajszej atmosfery ani promili we krwi, za to byłam z obcym ...
«1234...»