Rekruterka
Data: 19.01.2024,
Kategorie:
biuro,
szefowie,
tajemnica,
porno,
humor,
Autor: XXX_Lord
Ostatnie pociągnięcia kreską pod okiem. Jeszcze raz.
Perfekcyjnie. Czarne, długie rzęsy trzepoczą na tle niebieskich oczu, burzy kręconych blond włosów i bladej twarzy, poprzetykanej piegami, o jasnej karnacji.
Oczy.
Patrzą na mnie zawadiacko, z uporem, prowokując do reakcji, nie pozwalając pozostać obojętnym na przewiercające spojrzenie.
Idę na tę rozmowę, a co mi tam. Niczym nie ryzykuję, „szef” ma świadomość, gdzie się udaję, więc gdyby porwali mnie na przykład do ekskluzywnego burdelu w Hiszpanii, jako nałożnicę arabskiego księcia, byłby w stanie zacząć mnie szukać.
Ciekawe, czy obeszłoby go, co się ze mną dzieje?
Zaczynam w to wątpić. Po tym, jak zakomunikowałam mu, że idę na rozmowę w sprawie pracy wpadł w taką wściekłość, że prawie rozpłakał się ze złości.
"Co ty sobie wyobrażasz?! W ogóle o mnie nie myślisz, ty egoistko! Zostawiasz mnie samego z kilkoma dużymi zleceniami! Jak jak kogoś teraz znajdę!". Plus jeszcze kilkanaście innych zwrotów, których z różnych przyczyn (zawartość wulgaryzmów) nie chce mi się przypominać.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Nie odzywa się do mnie od tej chwili. Spałam na kanapie.
Nie ma to jak wsparcie od męża, co za dupek.
Staję przed długim, ciągnącym się od ziemi do sufitu lustrem w przedpokoju. Czarne szpilki na wysokim obcasie, gładka, przylegająca do ciała, sięgająca do kolan czarna spódnica, biała, obcisła koszula, z rozpiętym ostatnim guzikiem, zatrzymującym się na linii biustu, czarna marynarka, ...
... podkreślająca moje krągłe kształty.
Dyskretny makijaż, z nikłym pociągnięciem czerwonej szminki. Tak, żeby nie wyglądać jak kurwa, ale by prowokować.
Uśmiecham się.
Tak, podobam się sobie. A że jemu niekoniecznie? Cóż, widać gusta się zmieniają.
- Wychodzę. – rzucam w przestrzeń. Odpowiada mi cisza. Jaśnie pan nie raczy mi nawet odpowiedzieć. Prosić się nie będę.
Wsiadam do Mondeo, wkładam kluczyki do stacyjki i spoglądam w lusterko uśmiechając się do siebie.
W drogę!
Budynek, do którego podążam to Millenium Plaza, tuż obok Placu Zawiszy, w którym ma siedzibę firma, do której będę aplikować. Recepcjonista, siedzący przy obrotowych drzwiach wejściowych ogląda się za mną tak, że mało nie dostaje skrętu karku zza biurka.
To mnie akurat cieszy. Wydawało mi się, że ostatnio nieco się zaniedbałam, a to oznacza, że w dalszym ciągu jestem niezłą dupą.
Windą jadę, o dziwo, sama. Znam ten budynek, byłam tu kilka razy na szkoleniach. Zazwyczaj przed godziną dziewiąta ciężko wetknąć szpilkę do windy.
Przeglądam się w lustrze.
Zdecydowanie wyglądam dobrze.
Bing.
Dziesiąte piętro.
Skręcam w prawo i docieram do recepcji. Zza wysokiego biurka wynurza się niska, chuda szatynka z prostymi, obciętymi "na chłopaka" włosami. Ogromne, brązowe oczy, wąskie usta i rogowe, czarne okulary w kształcie prostokątów.
Ładna.
- Dzień dobry – Ma niski głos. Alt. Wyciąga dłoń, która jest miękka, sucha i chłodna w dotyku – Pani Agata, zgadza się? – Kiwam głową na ...