1. Przylapany przez matke 4/25


    Data: 27.01.2024, Kategorie: Masturbacja Autor: Lucjusz

    ... matki, ale to było parę miesięcy później, gdy już skończyłem osiemnaście lat. No OK, jak już chcecie koniecznie wiedzieć, to przeleciałem ciotkę kilka razy. Te spotkania to były, jakby to powiedzieć – dwuosobowe miniorgietki. Nadrobiłem w ten sposób całą edukację z pornoli, do których zasadniczo nie miałem dostępu, nie licząc komputerów kolegów. A u kolegów wiadomo – porno ma mniej więcej taką samą popularność jak gry komputerowe, więc też tego za dużo nie było, ot tyle, żeby się orientować.I co ci psycholodzy mają we łbach? Najpierw mnie ciotka kilka razy prawie zgwałciła, a na pewno mocno zdeprawowała, a następnie stwierdziła: „Mój kochany, jednak jesteśmy rodziną, nie możemy tego robić”. A podobało jej się na pewno. No chyba widziałem, co się z nią robiło na naszych schadzkach. Zawiedziona NA PEWNO nie była. Za to od tamtego czasu moja zboczona ciotka na każdym rodzinnym spotkaniu wyczekuje odpowiedni moment, i gdy reszta jest zajęta uwagą akurat w innym kierunku, patrzy mi prosto w oczy tak długo, aż odwzajemnię spojrzenie, po czym odwzajemnia najbardziej wymownym uśmiechem. Jej uśmiech wtedy mówi: „Byłeś we mnie, zlałeś się we mnie, było pięknie. Pamiętam”. Ale więcej mi nie dała.Na razie jednak siedzę z matką w kuchni. Znaczy stoimy obok siebie oparci o blat. „Wiesz...” – w końcu zaczęła mówić dalej. „Powinnam była być na to przygotowana, ale ty nigdy nie zostawiałeś śladów ani na bokserkach, ani na ręczniku, ani na pościeli. Z jednej strony wciąż się cieszyłam, że to ...
    ... jeszcze przede mną, ale z drugiej zaczynałam się martwić, czy z tobą wszystko w porządku”. Ufff..., afery nie będzie. Napięcie powoli schodzi, ale jest mi wciąż tak samo potwornie głupio i nadal jestem tak czerwony jak nigdy. „W sumie cieszę się, że to się stało, choć szkoda, że w takich okolicznościach...”.„A niby, kurwa, w jakich!” – pomyślałem w myślach wkurzony na nią, na siebie i na wszystko wokół. Dobrze zaczęła, ale najwyraźniej nie wiedziała, co powiedzieć dalej. Ja tym bardziej. Wciąż milczałem. W dodatku mimo kapci i bokserek czułem się teraz, jakbym stał obok niej nago.W końcu wypaliła: „To dobrze, że to robisz i nie próbujesz z tym walczyć. To normalne w twoim wieku”. Zacząłem się śmiać z początku histerycznie, a potem, nadal zażenowany, ale jakoś tą przemową rozbawiony, dodałem: „Co robić...?”. „Wiesz...” – kontynuowała. „Będziemy musieli się zastanowić, co z tym dalej zrobić” – najwyraźniej znów brakowało jej pomysłów, co mówić. „Postaram się” – tym razem ja wypaliłem. Nie wiem, który z naszych tekstów był głupszy, ale uspokoiła mnie tym gadaniem, a skutkiem tego napięcie przeszło na wacka, który nagle drgnął.Matce nie uszło to uwagi, musiała się cały czas tam patrzeć, ale jakby zupełnie nic nie kojarzyła i pojechała z takim tekstem, że...No niestety, kobiety tak mają, potrafią czasami zaskoczyć brakiem wnioskowania przyczynowo-skutkowego w najbardziej oczywistych sytuacjach. Nawet pielęgniarki tak mają. Nawet moja matka. Ich mózgi są przedziwne. Nieraz przecież ...