1. Siodmy kolor teczy


    Data: 25.10.2019, Kategorie: Romantyczne Autor: Donald Callahan

    ... głupoty. O ile jeszcze połączenie Heroda z aborcją było zrozumiałe, o tyle już skojarzenie gwiazdy z ruchem LGBT, lewactwem i groźbami piekła ognistego dla wszystkich, którzy myślą inaczej, było kompletnie pozbawione sensu. Niewiele brakowało, a wyszedłbym w trakcie. Powstrzymało mnie tylko lenistwo – nie chciałoby mi się przychodzić drugi raz na mszę, a mimo wszystko zależało mi na wypełnieniu obowiązku niedzielnego.Na koniec kazania prawdziwa wisienka na torcie - „tak naucza Kościół, więc tak ma być”. Nie byłem może na bieżąco ze wszystkimi oficjalnymi dokumentami, ale przynajmniej połowa z tego, co gościu mówił na kazaniu, była raczej prywatną opinią kaznodziei, który dawno niczego sensownego nie przeczytał. Nie wspomnę już nawet o tym, że poza motywem Heroda i gwiazdy słowem nawet nie zająknął o Biblii i uroczystości Trzech Króli. Porażka po prostu.Najgorsze jednak spotkało mnie na koniec. Sumienie nie wyrzucało mi niczego, co stanowiłoby przeszkodę w pójściu do komunii, więc razem ze wszystkimi ustawiłem się grzecznie w procesji. Komunię rozdawano w kilku miejscach. Tam, gdzie ja zmierzałem, wysłali jakiegoś kleryka chyba. Młody był i ręce mu się jeszcze trzęsły. Pech chciał, że kiedy przyszła moja kolej, kleryczek upuścił hostię na podłogę. Podniósł ją i wahał się, co zrobić. Żeby ułatwić mu decyzję, wystawiłem dłonie do przyjęcia komunii „na rękę”, tak jak mnie uczyli na katechezie. Chyba nie zrozumiał moich intencji, bo zamiast tego wrócił prezbiterium, żeby postąpić ...
    ... zgodnie z instrukcją, którą sobie w końcu przypomniał. A ja stałem jak ten kołek. Ludzie za mną przeszli do innych kolejek. Po dłuższej chwili wróciłem do ławki. To idiotyczne, ale poczułem się, jakby ktoś nie chciał, żebym przystąpił do komunii.Wyszedłem w trakcie ogłoszeń, ale nie wróciłem od razu do mieszkania. Krążyłem po parku, usiłując opanować natłok myśli. Wspomnienia z ostatnich dni przechodziły w fantazje erotyczne. Coraz wyraźniej nachodził mnie pomysł, by pójść wieczorem do jakiegoś klubu, gdzie spotkać można tylko facetów. Może poznałbym kogoś, nawiązał relację… I co dalej? Żeby to zrobić, musiałbym rzucić wszystko, w co dotąd wierzyłem, olać system wartości, wpajanych mi od dziecka. Musiałbym zabić wyrzuty sumienia, zanim one zabiłyby mnie. I nie dałoby się tego zrobić wybiórczo. Trzeba byłoby działać systemowo, jak Herod. I znając swoje szczęście, skończyłbym równie marnie, jak on.Sebastian czytał to, co przed chwilą zapisał. Pieprzony intelektualizm. Słowa na papierze nijak się miały do tego, co działo się w jego wnętrzu. Myśli potrafił wyrazić w miarę precyzyjnie, ale uczuć nie potrafił nawet ubrać w słowa. Efekt był taki, że osoba postronna mogłaby odnieść wrażenie, że autor zapisków jest niemal całkowicie pozbawiony emocji. Tymczasem chłopak czuł się, jakby tkwił w samym środku nawałnicy. Targały nim sprzeczne pragnienia, rozrywając go na strzępy. Pragnął bliskości i jej się obawiał, bał się samotności a jednocześnie unikał bliższych relacji. Brzydził się ...