Wino, trawka i nasze zony...
Data: 01.02.2024,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Marquis Donatien
Wybraliśmy się z Agnieszką do znajomych. Była to jej dobra koleżanka jeszcze z czasu studiów prawniczych, Angela, i mąż Wiktor. Sam ledwo ich znałem. Bawiliśmy się razem na kilku imprezach studenckich, potem raz odwiedziliśmy ich na chwilę rok czy dwa po skończeniu studiów, a od tej ostatniej bardzo krótkiej wizyty minęło już jakieś sześć, siedem lat. Tym razem mieliśmy spędzić u nich dwie noce. Angela i Wiktor mieszkali na osiedlu domków jednorodzinnych, gdzieś na obrzeżach Wrocławia. Zajechaliśmy tak już późnym piątkowym wieczorem. Latem było jeszcze całkiem widno o tej porze. Wiktor wyszedł powitać nas przy bramie, a Angela stała w drzwiach domu dobrze widoczna już od bramy... Dobrze widoczna... Jak ona pięknie wyglądała! Pierwsza moja myśl była pytaniem, dlaczego tego nie widziałem wcześniej...? Może jej nieoczywista uroda umykała mi pomiędzy innymi koleżankami Agnieszki, które poznawałem na imprezach, może to dlatego, że patrzyłem zawsze tylko na Agnieszkę, którą kocham nad wszystko i nikt inny mnie nie obchodził... Nie wiem. Wiem tylko, że zrobiła Angela na mnie takie wrażenie już w pierwszej sekundzie, że w jednej chwili, w jednym błysku męskich myśli pieprzyłem ją ogniście w wyobraźni... Wiktor otwierał drzwi Agnieszce i całował ją w policzek. Był wysokim, dobrze zbudowanym facetem, może nie miał tak wypracowanej sylwetki jak moja, ale był za to trochę większy ode mnie. Niewiele, ale jednak... Szybko ocknąłem się z mojego marzenia, ale jakaś dzikość musiała ...
... pozostać w moich oczach i dzikość tę bez wątpienia zauważyła Angela, witając się ze mną. Zbliżyła się, by dać mi powitalnego buziaka. Poczułem jej zapach, muśnięcie włosów i kolejny raz przez moją głowę przeleciało w błyskach kilkanaście obrazów, na których posuwam ją w każdy możliwy sposób... Kobiety chyba takie rzeczy czują, bo spojrzała na mnie lekko speszonym... nie, zdziwionym wzrokiem. Spojrzenie to nie było pozbawione odwagi. Jakby zdumiona pytała: "Ty... ze mną...?" Ocknąłem się po chwili, kiedy Wiktor już wyjmował bagaże z naszego samochodu. Kiedy ja stałem przez jakieś trzy długie sekundy z oczyma wlepionymi w Angelę, Agnieszka rozmawiała już z nim pięknie się uśmiechając i trzepocząc rzęsami, potem uściskała się z Angelą. Kolejne obrazy pojawiły się w mojej głowie... Znowu szybko się ocknąłem... Pomogłem wypakować bagaże i wszyscy weszliśmy do domu. Kolacja była już gotowa na stole. Lekkie letnie jedzenie, owoce, sery, wino... Wszystko co kocham. Co chwila w mojej głowie rodziły się migawkowe obrazy, na których raz kochałem się z Angelą, raz ją pieprzyłem, ale byłem już dużo bardziej opanowany, więc mogłem zabawiać się rozmową ze wszystkimi, wysłuchiwać wspomnień, żartów i podkręcać się tym, jak Wiktor patrzy na moją kochaną żonę... Rozmowa kleiła się im znakomicie. Wiktor co chwila komplementował Agnieszkę. Kiedy otwieraliśmy trzecią butelkę wina, masując udo Agnieszki, zapytałem ją, w chwili, kiedy nikt prócz niej nie mógł tego słyszeć: "Chciałabyś, żeby on cię ...