Awatar
Data: 02.02.2024,
Kategorie:
uprowadzenie,
kosmici,
Sex grupowy
orgazm,
przyjaciółki,
Autor: XeeleeFirst
Zjechałam z autostrady i podążałam teraz drogą przez las. W każdy czwartek zmierzałam tędy późnym wieczorem na uczelnię, gdzie pracuję przez cały weekend. Lubię te wyjazdy. Prowadząc seminaria z informatyki, elektroniki i sztucznej inteligencji mam kontakt z młodzieżą. Cenię sobie te pogaduszki z osobami młodszymi ode mnie o kilka lat.
Miałam do celu jeszcze około trzydziestu kilometrów. Dzisiaj mrok rozświetlała pełnia księżyca, co powodowało, że mijany zagajnik wyglądał jakoś upiornie. Reflektory samochodu podświetlały gęste tu zarośla. Trasa wiodła przez bezludny teren. Przede mną nie widziałam dzisiaj świateł innych samochodów.
Roztrząsałam to, co napotkam jutro na uczelni, kiedy to nagle z zamyślenia wyrwał mnie widok dziwnych świateł. Sto metrów przede mną ktoś machał latarką, rzucającą jaskrawe czerwone światło. To chyba policja – pomyślałam. Co oni tu robią, na tym pustkowiu, o tej porze. Zdecydowane ruchy latarką nakazywały mi zjazd na pobocze, a właściwie zjazd na istniejący tu parking, oddalony nieco od drogi, położony na skraju lasu.
Dostrzegłam dwie zakapturzone postacie, a za nimi dziwną, nietypową, fosforyzującą barierkę blokującą drogę. Nie miałam wyjścia, musiałam zjechać na pobocze. Gdy wyhamowałam, natychmiast jakiś obcy mężczyzna gwałtownym szarpnięciem otworzył drzwi mojego samochodu i wrzasnął:
– Wysiadać!
Napastnik szarpnął mnie za rękę i zmusił do wyjścia z samochodu. Był postawny, silny. Zmusił mnie do marszu w kierunku owego, ...
... usytuowanego w lesie parkingu. Idąc tam, ujrzałam zdumiewającą scenerię. Stało tam coś wielkiego, większego niż TIR. Był to jakiś dziwny, pojazd, emanujący niebieskawe światło.
Drugi z napastników wsiadł do mojego samochodu i wjechał na parking, ustawiając auto na skraju zagajnika. O dziwo, ów tajemniczy mężczyzna otworzył bagażnik mojego samochodu, wyjął z niego moją torbę podróżną i przytargał ją pod burtę ogromnego, osobliwego pojazdu.
Wkrótce, nastąpiło otwarcie włazu, tak iż ujrzałam scenę przypominającą mi fragment, oglądanego dawno temu filmu „E.T”. Miałam nieodparte wrażenie, że toczą się tutaj podobne wydarzenia. Tak jak na owym filmie, opuszczony fragment burty utworzył platformę, którą teraz oświetlono jaskrawym, żółtym światłem.
Stojący koło mnie mężczyzna, chyba jakiś kosmita – bo nie wiem, jak to określić – nakazał mi stanowczym głosem:
– Proszę wejść na pokład.
Ten drugi zbir wciągnął po opuszczonej kładce moją torbę podróżną. Wkrótce właz został zamknięty, po kilku krokach znalazłam się na środku ni to holu, ni to korytarza.
Rozejrzałam się i zrozumiałam, że jestem na statku obcych istot. Światło miało tu dziwny żółtawo-zielonkawy koloryt. Z holu wiodły drzwi do kilku pomieszczeń. Nad drzwiami widniały wymyślne znaki. Przypominały pismo staroegipskie. Lśniło tu czystością. Naprzeciwko mnie stali dwaj postawni mężczyźni, którzy mnie tu przywiedli. Ich skóra nie była całkowicie biała. Wyglądali jak kolorowi Amerykanie, trochę tak, jak ...