Thailand girl - Vol.2
Data: 01.11.2019,
Kategorie:
Hardcore,
Sex grupowy
Seks międzyrasowy,
Autor: coyote78
Słyszałem tu i ówdzie, że na Koh Phangan nie ma kurew. Normalnie podszedłbym do tego sceptycznie i nie zawracałbym sobie tym głowy, gdyby nie moi koledzy, którzy podeszli do sprawy kpiąco i rzucili mi wyzwanie, że ja takowych na wyspie nie znajdę więc będę skazany na towarzystwo nachlanych angielek i holenderek. Perspektywa spędzenia tygodnia z poderwanymi w barach Europejkami niespecjalnie mi pasowała, a wręcz odstręczała mnie, wobec czego podjąłem wyzwanie i podszedłem do sprawy ambicjonalnie. Faktycznie trudności pojawiły się już pierwszego dnia, kiedy zorientowałem się, że w części wyspy gdzie wynajęliśmy bungalowy raczej nie są nastawieni na klienta poszukującego rozrywek cielesnych. Niby problemu bym z tego nie robił, bo całonocne chlanie w barach przy plaży tez ma swoje uroki ale siedziałem wiedziałem, że w perspektywie porażki w osobistej i kpin kolegów nie będę mógł zaliczyć pobytu na Koh Phangan do udanych. Całości dopełniały żenujące podchody głośnych i podpitych damulek ze starego kontynentu. Tak trwałem w tym marazmie do 3 dnia, kiedy skończył nam się nagle alkohol i jako, że chyba byłem najbardziej znudzoną osobą, pomimo tego, że miałem już mocno w czubie zaoferowałem się, że pojadę do marketu po zapasy. Ponieważ pora była już mocno późna i ruch niewielki wskoczyłem na wynajęty motocykl i pognałem ciemną ulica w kierunku nieodległej wioski. Miałem zrytą banię, więc nie przekraczałem znacząco prędkości. W pewnym momencie zaczął wyprzedzać mnie skuter z dwiema ...
... lokalnymi dziewczynami, które krzyczały coś do mnie. Nie mogłem usłyszeć ich słów bo ryk silników w maszynach skutecznie zagłuszał, w czym chyba musiały się zorientować bo przyspieszyły, a jedna z nich kiwała w moim kierunku zachęcając do podążania za skuterem. Dwa razy mi powtarzać nie trzeba, więc pojechaliśmy razem. Po około 5 minutach zjechaliśmy z głownej drogi w las palmowy. Trochę się zaniepokoiłem ponieważ wokół niczego nie było, dosłownie ciemno jak w dupie i jedynie światła naszych maszyn przebijały się przez noc. Po króciutkiej jeździe moim oczom ukazał się oświetlony samotny bar na plaży, zupełnie pusty jeżeli nie liczyć czterech dziewczyn wyglądających na bardzo znudzone. Okolica była zupełnie dzika, a bar zorganizowany był jak chata piratów. Ogólnie fajny klimacik i bardzo chili outowy. Dziewczyny, które przyjechały ze mną zsiadły ze skutera i podeszły do mnie.
- Nudzimy się bo nie ma klientów dzisiaj – zagaiła pierwsza z nich – chcemy zamykać wczesniej ale może się napijesz?
Wiedziałem już, że te które mnie zaczepiły to zwykłe naganiaczki jakich pełno w Bangkoku i na Phuket, zapraszające klientów do barów. Towarzystwo Tajek zawsze lepsze niż nachlanych babsztyli więc z radością przyjąłem propozycję, ale przypomniałem sobie jednocześnie o moich kolegach, którzy pozostali w innym barze. Powiedziałem dziewczynom o tym.
- Nie ma sprawy – odpowiedziała jedna z nich – ilu ich jest?
-Trzech – odparłem – ale zaraz do nich zadzwonię i upewnię się czy chcą wpaść ...