1. Kwaterunek cz. 1


    Data: 13.04.2024, Autor: marekdopra

    Był już wieczór. Zofia wraz z mężem Marcinem przygotowywali się do kolacji. Życie w niewielkim domu na uboczu, nieopodal małego miasteczka nie było ekscytujące. Miało jednak tę zaletę, że trwająca od dwóch lat okupacja nie dawała im się zbytnio we znaki. Czasem wprawdzie pojawiały się problemy z zaopatrzeniem w żywność, ale wspólnie z mężem jakoś sobie z tym radzili. Zofia miała szczęście, udało jej się zatrudnić w urzędzie powiatowym. Była obrotną kobietą, więc załatwiła Marcinowi pracę w tartaku. Dzięki temu mógł od czasu do czasu wymienić drewno na trochę pszenicy albo innych dóbr. Niekiedy mogli prawie zapomnieć o tym, że toczyła się wojna. Jednak pamięć o kilkorgu znajomych, rozstrzelanych za współpracę z partyzantami, brutalnie im o tym przypominała. Tego dnia mieli się przekonać, że okupacja dotyczy także ich.
    
    Zofia właśnie kroiła chleb, gdy przez okno dostrzegła kilka ciężarówek podjeżdżających pod dom. Po chwili rozległo się donośne stukanie do drzwi.
    
    – Mówiłam ci, żebyś nie pomagał tym z lasu. To się musiało tak skończyć! – powiedziała do męża ze strachem.
    
    – Nie denerwuj się. Przecież nie wiadomo, o co chodzi – odpowiedział Marcin, ale jego mina świadczyła o tym, że sam jest przestraszony. Wstał i poszedł otworzyć drzwi.
    
    Zofia usłyszała tupot wielu ciężkich butów, a po chwili zobaczyła, jak żołnierze wprowadzają jej męża do izby. Umundurowani mężczyźni ustawili ich w kącie i stanęli przy drzwiach z odbezpieczoną bronią. Zdenerwowana kobieta stała obok ...
    ... męża, trzymając go mocno za rękę i czekając na to, co się wydarzy. Po dłuższej chwili do pokoju pewnym krokiem wszedł wyprostowany mężczyzna. Od razu znać było, że to ktoś ważny. Tym, co przykuło uwagę Zofii, były jego wypolerowane na błysk czarne, ciężkie buty, a także idealnie dopasowany mundur. Imponująca sylwetka i wyczuwalna charyzma nie pozostawiały wątpliwości – to nie był pierwszy lepszy oficer. W oczach i w zachowaniu żołnierzy wyraźnie widać było respekt, z jakim się do niego odnosili. W dziwny sposób przyciągał także uwagę Zofii. Jednak jego spojrzenie budziło grozę. Kiedy popatrzył na Zofię, poczuła, że uginają się jej kolana. Choć przestraszona, ciągle powtarzała sobie, że to tylko rutynowa kontrola i że za chwilę żołnierze opuszczą jej progi. Oficer rozejrzał się po izbie, podszedł do ściany i jakby mimochodem wziął do ręki opartą o nią szpicrutę. Zofii zrobiło się bardzo nieswojo. Dostrzegła od razu, jak dobrze leży mu ona w ręku. Pewno nie raz używał podobnych akcesoriów. Wolała nie myśleć w jakim celu. Gdy wolnym krokiem podszedł do stojącej w kącie pary, oboje wstrzymali na chwilę oddech, a ich dłonie zacisnęły się.
    
    – Co my tu mamy? – zastanawiał się na głos oficer. Zofia z zapartym tchem obserwowała, jak spoglądając na nich, poklepuje sobie szpicrutą wnętrze dłoni. – Skąd to przerażenie? Coś do ukrycia? A może pomagacie bandytom?
    
    Zofia była pewna, że ów człowiek czerpie przyjemność z posiadanej władzy. W pokoju zapanowała cisza. Marcin zaczął dukać pod ...
«1234...12»