1. Jak dałem się wrobić w dług


    Data: 13.04.2024, Kategorie: blowjob, fellatio, seks Oralny, Autor: Dario

    Wszedłem do kafeterii. Po prostu usiadłem przy barze. Na drugim jego końcu, najdalej jak się dało od jedynej pary klientów. Poprosiłem o pierwszą whiskey, jakiej nazwa przyszła mi do głowy. Opróżniłem szklankę i zignorowawszy z trudem ból poparzonego alkoholem gardła, zamówiłem podwójną dolewkę. Oświadczyłem barmance, że to wszystko dla mnie. Zostawszy sam, mogłem poświęcić się mojej wewnętrznej kakofonii.
    
    Spędziłem w sumie miły wieczór. Beata zaprosiła mnie na film, który nawet leciał sobie w tle. Oczywiście, żadne z nas nawet na niego nie patrzyło. Graliśmy przed sobą parę nastolatków delikatnie sprawdzających, na co mogą sobie pozwolić. A oboje dokładnie wiedzieliśmy, gdzie zmierzamy. Rozmawialiśmy, wymieniając niby przypadkiem, coraz to śmielsze pieszczoty. Było bardzo przyjemnie.
    
    Dopóki jej słowa i jakieś zasłyszane wcześniej ploteczki, niczym fragmenty mozaiki nie złożyły mi się w całość. Nagle uświadomiłem sobie, że jednym powodem, dla którego mnie zaprosiła, było to, że ją wystawiono. To akurat nawet podejrzewałem. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy przyszło mi grać „regenta”. Nie wybrzydzałem przy poprzednich. Nie miałem nikomu tego nawet za złe. I mogłem być tym drugim… ale nie po nim! Nie po tym niedojdzie! Z całej kolonii ten jeden akurat musiał się trafić. Opętał mnie cały ten tłumiony gniew. Akurat w tamtym momencie. Czar uroczego wieczorku prysł.
    
    Nie pamiętałem nawet, co odpowiedziała, kiedy się pożegnałem. Wypadło to akurat w odpowiedzi na jej ...
    ... propozycję pooglądania nocnego nieba przez skajlajt ulokowany tuż nad jej łóżkiem. Miałem pomóc jej w rozpoznaniu widocznych stamtąd gwiazd. Nie pamiętam i co ja mówiłem, a przecież odbyło się to praktycznie przed chwilą. Wymyśliłem jakąś wymówkę. Wyszedłem. I skierowałem się tu. Też nie wiem czemu nie do siebie. Normalnie nie zapijam smutków, ani nawet nie lubię bardzo alkoholu.
    
    Siedziałem więc na wpół wyciemnionym barze, słuchając lekkiego jazzu, pozwalając myślom przetaczać się przez mój umysł. Złość na tamtego zastąpiły wspomnienia poprzednich nieudanych prób założenia stałego związku, odmowy zaproszonych, czy nawet to, że warunkiem przyjęcia propozycji spotkania ma być jego jednorazowość. I fakt, że w kolonii kobiety przeważają liczebnie prawie dwukrotnie. Patrząc tępo na szklankę, wałkowałem dalej swoje niepowodzenia, kiedy zauważyłem ruch po prawej.
    
    Szopa rozpuszczonych swobodnie czarnych, kręconych włosów. Zgrabna dłoń na blacie. Jej właścicielka lekko zasiadała obok. Choć było już całkiem późno ubrana w dzienny strój roboczy. Znaliśmy się. Dziewczyna odwróciła się do mnie. Delikatnie uśmiechnęła się i zagaiła:
    
    – No cześć! Jak tam schadzka z Bają? Było… – tu znacząco zawiesiła głos – ...miło?
    
    Zupełnie nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. W szczególności o niedawnych wydarzeniach. Więc nawet nie otworzyłem ust, jedynie skrzywiłem je w grymasie, który miał znaczyć „dobrze”. Mari jednak nie dała się zbyć.
    
    – Weź, się nie krępuj, to i tak mała stacja. Widziałam, jak ...
«1234»