Brama
Data: 25.04.2024,
Autor: likeadream
Come back opowiadania, które było tu już kiedyś. Myślę, że nie zasługuje na zapomnienie na dysku.
Krótki dźwięk wyrwał ją z zamyślenia. Siedziała w domu, z kubkiem gorącej czekolady w ręku i głową pełną myśli, pomysłów, planów, rozterek.
Wzięła do ręki telefon, żeby odczytać pewnie kolejną informację o nieopłaconej fakturze/ wystawionej fakturze/ super grze na komórkę czy innym badziewiu. Jednak kiedy zobaczyła TEN numer, zadrżała i szybko wstukała kod odblokowujący dostęp do telefonu.
„ Dziś o 20:00. Stare Miasto. Wiesz gdzie dokładnie. Pończochy, szpilki, spódniczka. Nie ubieraj majtek. Masz być dla mnie gotowa.”
Ciarki przebiegły jej od czubka głowy aż po palce u stóp. Miała dokładnie godzinę. Szybki prysznic. Na szczęście wczoraj dokładnie wydepilowała całe ciało , dziś więc pozostało tylko wtarcie w skórę oliwki, której zapach tak bardzo lubił… Lekki makijaż, który i tak spłynie wraz ze łzami…
Z namaszczeniem wciągała na nogi pończochy rozkoszując się gładkością skóry… Czarna spódniczka kończąca się wysoko nad kolanami. Czarna bluzka z rozpinanym dekoltem i eleganckim wiązaniem.
Czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Wiedziała, jak bardzo go to podnieca… Majtki… miała ich nie ubierać. Ale lubiła się buntować… Bunt dodawał smaku wszystkiemu, co się działo. Wciągnęła więc w ostatniej chwili czarne gładkie stringi. Jeszcze tylko delikatna mgiełka do ciała otulająca ją ulubionym zapachem…
Wyszła z domu na chwiejnych nogach. Uda drżały jej nie tylko z powodu ...
... zdecydowanie zbyt wysokich szpilek, ale przede wszystkim z emocji. Widziała gdzie idzie. I po co. Żyła żeby służyć… Żeby swoim ciałem sprawiać przyjemność Właścicielowi. A on… Mógł zrobić wszystko. Nie było żadnego gestu bezpieczeństwa. Żadnego kodu, w razie gdyby czegoś nie była w stanie znieść.
Poczuła jego zapach zanim jeszcze zdołała go ujrzeć w panującym półmroku. Przymknęła oczy i przełknęła ślinę. Podszedł z tyłu. Bez zastanowienia włożył dłoń pod jej spódniczkę i zatrzymał się gwałtownie wyczuwając zakazaną część garderoby.
- Co to jest?! â Niemal warknął jej do ucha.
-Majtki… - odpowiedziała opuszczając głowę. Odwaga opuściła ją w mgnieniu oka.
- Czego miałaś dziś nie mieć na sobie? â To mówiąc pociągnął w górę za skraj czarnego materiału powodując, że wżynał się w jej mokre wargi. Syknęła.
- Majtek… - odpowiedziała ledwo słyszalnie modląc się w duchu, żeby nikt z przechodniów nie zobaczył rozgrywającego się spektaklu. Na szczęście zrobiło się już na tyle ciemno, że niełatwo było dojrzeć cokolwiek dalej niż kilka metrów przed sobą.
- Idziemy. To mówiąc wyjął dłoń spod jej spódniczki i chwycił za nadgarstek niemal go miażdżąc w swoim stanowczym uchwycie.
Przeszli tak kilkaset metrów. Ona drobiąc kroki w szpilkach, na niewygodnym, brukowanym chodniku. On pewnym krokiem, jakim może posługiwać się tylko ktoś wiedzący, do jakiego zmierza celu. Szli tak chwilę wzdłuż ponurych, obdrapanych kamienic, aż poczuła, że mocno wpycha ją w jedną z mijanych ...