Arystokrata (IX)
Data: 30.04.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
zbiorowe,
upokorzenie,
niewolnik,
Autor: violett
... Chciałbyś… Chciałbyś być blisko…? Bardzo blisko… Tak blisko, jak to tylko jest możliwe… Chciałbyś, prawda? – Palce właściciela coraz mocniej zaciskały się na karku niewolnego, z premedytacją wbijał ostre paznokcie. – Prawda, Drugi? – Robert mruczał mu do ucha. Usta znów zaczęły błądzić po skórze jasnowłosego osobistego. – Jesteś mężczyzną?
Do czego zmierzał? Chodziło mu o sytuację w samochodzie? O to, że obserwował ich w lusterku? Robert tego nie mógł zauważyć i tylko Marta dwa razy nakryła go na podpatrywaniu rodzeństwa.
– Jesteś mężczyzną… – stwierdził Rays i odsunął się nieco od niego, ciągle jednak mocno zaciskając palce na karku chłopaka. – Chociaż niektórzy uważają inaczej… niektóre – poprawił się, ale nietrudno było wyczuć zamierzone przejęzyczenie. – Jeszcze jesteś…
Ta rzucona od niechcenia groźba spowodowała, że po plecach przebiegł niewolnemu zimny dreszcz. Skurwiel jeden, niczego mu nie oszczędzi? Wciąż nienasycony… Wszystko i do końca? Nic się nie dzieje bez przyczyny… Co komu pisane… Jak wyraziste okazują się zwykłe frazesy w zetknięciu z rzeczywistością i jak cierpkiego znaczenia nabierają dawno i lekko wypowiedziane słowa.
Uwodzicielski, miękki ton głosu jego pana stawał się coraz bardziej chłodny i nieprzyjemny.
– Odpowiedz! – Paznokcie ponownie wbiły się boleśnie w skórę niewolnika. – Chciałbyś?!
– Tak, Panie! – Drugi odparł nagle wyschniętymi wargami.
– Co „tak”? Co „tak”, Justin? – dręczył go. Prowokował i czekał, aby osobisty dał mu ...
... pretekst do bicia. – Fantazjujesz o niej? – Drugi mimowolnie zesztywniał speszony, a Rays parsknął cichutko: – Pamiętasz ją, ale nie taką… – zadowolony odpowiedział sobie, upewniony brakiem reakcji niewolnika. – Marzysz o niej nocą? Albo wtedy, kiedy cię rżnę? – Oddech Roberta na jego karku był równie wulgarny jak wyszeptane słowa. – Wyobrażasz sobie, jak to byłoby jej dotykać, wsłuchiwać się w jęki, westchnienia… smakować ustami jej soczystych warg… czuć zapach rozkoszy na jędrnej i falującej skórze piersi… – przerwał podniecony i nagle twardo dodał: – Marzysz… I myślisz o tym, jak mogłeś to tak spierdolić. – Pogłaskał swojego osobistego czule po policzku. – Jedno słowo za dużo i tyle straciłeś. Żałujesz teraz – stwierdził pełnym fałszu aksamitnym głosem. – Mam rację? Mam? – powtórzył twardo.
– Tak, czułem zapach panny Rays, Panie! – Drugi niemalże wykrzyknął.
Przez maleńki moment napięcie było niemal dotykalne, a on w ostatniej chwili zapanował nad rękoma, aby nie uderzyć Roberta, gdy ten odepchnął go mocno i jednocześnie przytrzymując za ubranie, zwrócił przodem do siebie.
– Cwany jesteś – powiedział i ze świstem wypuścił powietrze z płuc. Nie odrywając od Drugiego czujnego wzroku, dodał: – Boli świadomość straconych szans co, Justin?
Kiedy Drugi rozdygotany próbował poskromić emocje, aby nie okazać, jak bardzo dotknęły go słowa pana, w głosie mężczyzny nie pozostał już nawet cień napięcia, który jeszcze przed chwilą był nie do wytrzymania, tak jak i świadomość, ...