1. Cipochlap


    Data: 06.05.2024, Kategorie: Fantazja bajka, satyra, Autor: Sztywny

    Gigantyczna bestia plunęła gęstą mazią wprost w bohatera. Cipochlap uskoczył zgrabnie, szczerząc się wyzywająco w kierunku potwora. Plwocina upadła z sykiem, zamieniając niewinne drzewko w płonący nienawiścią konar. Z głębi jaskini dobył się przeraźliwy krzyk katowanej księżniczki, dając znak Cipochlapowi, że nie czas na zabawę.
    
    Wyciągnął rubinowy miecz i skierował wprost w przeciwnika.
    
    - Dzisiaj umrzesz, kutasmoku!
    
    - Z czyjej ręki, robaku? Taki mizerny elf jak ty, może co najwyżej dostarczyć chwilowej rozrywki.
    
    - Jam jest Cipochlap, Pierwszy pośród Rozdziewicieli, Koszmar Okrutnych Suk, bękart Najwyższej Kurwy! Zabiłem wielu twych pobratymców i kolejnego się nie ulęknę!
    
    - Tyś jest Cipochlap? Argh! Słyszałem twe imię, szeptane nocą przez dusze poległych braci. Ale trafiłeś na zacnego przeciwnika, bom nie jest pierwszym lepszym kutasmokiem, a ich wodzem - Wielkim Wzwodem!
    
    Elf zmienił pozycję, by ukryć zdenerwowanie. Nie ominęły go historie o okrucieństwie i potędze największego spośród rasy stworów. Wiele razy rzucano mu imię Wielkiego Wzwoda w twarz, gdy zabierał ostatni oddech niczym bezwzględna Kostucha. Nie lękał się aż do teraz.
    
    Kutasmok przewyższał dotychczas napotkane. Był większy, zwinniejszy i bardziej doświadczony dzięki wiekom starć ze śmiałkami pokroju Cipochlapa. Wielka paszcza wypełniona setkami ostrych jak miecze zęby, szczerzyła się groźnie. Błoniaste skrzydła nietoperza za słabe, by unieść potwora, mogły go chronić przed atakami, jak ...
    ... najwyśmienitsze pancerze. Wydawał się niepokonany, jednakże elf złożył przysięgę przed samym królem elfów oraz jego dworem i nie myślał się wycofać. Poprawił chwyt na legendarnym rubinowym mieczu. Zobaczył w ślepiach giganta błysk lęku na widok ostrza. Bestia słyszała o nim.
    
    Nie czekając na starość, Cipochlap skoczył na przeciwnika, wnosząc się na wyżyny umiejętności. Wielki Wzwód nie ustępował młodzieńcowi w zwinności, sprycie i przebiegłości. Chociaż różniło ich tak wiele, łączył jeden cel - zabić wroga. Padały kolejne ciosy, rany broczyły krwią, zwątpienie nie raz nawiedzało umysł elfa, ale w końcu dopiął swego. Zgładził ostatniego i najpotężniejszego kutasmoka.
    
    Stanął nad nieruchomym łbem, przypominającym gigantycznego fallusa i opuścił głowę. Mimo nienawiści do jego rasy, musiał oddać szacunek najgroźniejszemu przeciwnikowi, z jakim przyszło mu się mierzyć. Przeskoczył nad błoniastymi skrzydłami, minął ogon, przypominający gładkie kule złączone sznurem, odbijającymi światło niczym lustra mistrzów szkła. Wstąpił w czeluść pieczary.
    
    - Ach! - Echo poniosło krzyk zlęknionej niewiasty.
    
    - Oralino, biegnę z pomocą! - Ignorując nieprzeniknioną ciemność i czające się w niej niebezpieczeństwa, pognał na złamanie karku.
    
    Gdy wbiegł do rozświetlonej pochodnią komnaty, znieruchomiał. Księżniczka leżała pośrodku lochu, szarpiąc się z kajdanami i wołając o pomoc. Rozglądając się czujnie, podszedł bliżej.
    
    - Przyszedłeś mnie uwolnić? – zapytała głosem pełnym lęku i nadziei. ...
«1234»