Angelique d'Audiffret-Pasquier (II)
Data: 21.05.2024,
Kategorie:
stajnia,
historia,
Sex grupowy
Autor: Allegra_Monte
Nie będę ukrywała, że wizyta cioci Donatienne zmieniła moje życie. Wkrótce odkryłam rozkosze masturbacji. Najpierw naśladowałam to, co zobaczyłam tamtego ranka. Spędzałam godziny w swoim pokoju, ocierając się o kołdrę włożoną między nogi. Tak naprawdę musiałam się pohamować, gdyż wkrótce zbyt intensywne pieszczoty sprawiły, że najlżejsze dotknięcie dziurki sprawiało mi ból. Niedługo później poświęciłam się z zapałem kolejnym eksperymentom. Najpierw odkryłam, że pieszcząc się delikatnie palcem, mogę uniknąć bolesnych otarć. Poza tym miałam większą swobodę: mogłam pieścić się, nawet siedząc w salonie, czasami przy nie zdających sobie z niczego sprawy gości. Wystarczyło, że ułożyłam sobie na łonie poduszkę z haftami, pod którą moja dłoń mogła uciskać szparkę. Pamiętam, jak nieraz orgazm zabarwiał moje policzki na tak purpurowy kolor, że nie mogłam uniknąć pytań o stan zdrowia.
Po jakimś czasie metodą prób i błędów odkryłam, że pocierając jedną ręką łechtaczkę, równocześnie pieszcząc ciasną dziurkę odbytu, moja rozkosz zwielokrotniała się, doprowadzając mnie prawie do szaleństwa.
Trwało to około roku. Po kilkunastu miesiącach zdałam sobie jednak sprawę, że utknęłam w miejscu. Chociaż moje zabawy dawały mi dużo przyjemności, ciągle nie osiągnęłam doskonałości. Wiedziałam, czego mi brakowało. Moje rozkwitające ciało, instynktownie wyczuwało, że prawdziwą przyjemność może dać mi dopiero kontakt z mężczyzną. Coraz częściej, kiedy onanizowałam się, zamiast wspominać mokrą cipę ...
... cioci, wyobrażałam sobie męskie przyrodzenie. Nie było to łatwe. Jak już pisałam, nigdy nie widziałam nago innej osoby. Jednakże szczęśliwym trafem, szperając kiedyś po prywatnym pokoju ojca, natknęłam się w jego sekretarzyku na kolekcję fotografii. Serce zabiło mi mocniej, kiedy spomiędzy pliku papierów wypadło kilkanaście obrazków, na których bezwstydne ladacznice, o pełnych, obłych kształtach, zabawiały się męskimi członkami, liżąc je, otwierając przed nimi cipy, albo nawet brązowe i ciasne dziurki odbytu (tego nie mogłam sobie wyobrazić: jak coś tak wielkiego mogło się tam zmieścić, skoro nawet mój palec wchodził tam z taką trudnością?!).
Najpierw, przyparta pożądaniem, natychmiast sięgnęłam do mokrego sromu i przyglądając się fotografiom, w niecałą minutę osiągnęłam szczyt rozkoszy. Później, już z chłodną (prawie) głową, przestudiowałam szczegóły męskiej anatomii, o których dotąd nie miałam pojęcia. Było coś mrocznego i zwierzęcego w widoku obrośniętych jąder i wielkich, nabrzmiałych członków. Wzbudzały one mój strach, ale jednocześnie nie potrafiłam oderwać wzroku od naprężonych pał, wychylających się z dżungli włosów, z takim zacięciem szukających schronienia w mokrych, uległych otworach.
Zanim opuściłam biuro ojca, jeszcze raz doszłam do orgazmu, po którym z wielkim żalem schowałam fotografie z powrotem do sekretarzyka.
Tego dnia postanowiłam, że jak najszybciej na własne oczy poznam męskie sekrety. Musiałam sobie jedynie znaleźć cel. Podświadomie wiedziałam, ...