Angelique d'Audiffret-Pasquier (II)
Data: 21.05.2024,
Kategorie:
stajnia,
historia,
Sex grupowy
Autor: Allegra_Monte
... że nie będę miała problemu ze złowieniem chętnego samca. Przecież nie byłam ślepa i widziałam natarczywe spojrzenia pożerające moją drobną, kształtną postać. Musiałam jednak wybrać ostrożnie. Z jednej strony nie chciałam angażować się z kimś na poważnie. Nie miałam ochoty na małżeństwo. Ze współczuciem spoglądałam na dziewczyny w moim wieku, które skończyły w objęciach jakiegoś starego, bogatego satyra. Nie chciałam jednak oddać się pierwszemu lepszemu paniczykowi. Zniszczyłoby to moją opinię (tak, wtedy jeszcze martwiłam się o swoje dobre imię).
Musiał to być ktoś będący pod ręką i ktoś, kto nie będzie miał wobec mnie żadnych roszczeń...
Nasz koniuszy miał dwóch synów. Byli tylko trochę starsi ode mnie. Dorodni, prości chłopcy, zawsze kłaniający mi się z szacunkiem i nazywający mnie "dobrą panienką". Ich chata leżała niedaleko naszej posiadłości. Chłopcy nie byli u nas zbyt częstymi gośćmi. Ojciec pomagał nam przy koniach, a synowie zajmowali się gospodarstwem. Czasami jednak koniuszy wysyłał ich w swoim zastępstwie. Zwykle miało to miejsce w ostatnim tygodniu miesiąca, kiedy udawał się on na targ do pobliskiego Montbrun-les-Bains.
Postanowiłam cierpliwie czekać, co nie było wcale łatwe. Próbowałam łagodzić niecierpliwość częstymi wizytami w biurze nieobecnego ojca, myślę jednak, że wizyty te miały odwrotny skutek: nie mogłam doczekać się dnia, kiedy synowie koniuszego zjawią się w naszym dworku, kiedy wreszcie z bliska będę mogła zobaczyć te straszne, zwierzęce ...
... anomalie między męskimi nogami.
Kiedy w końcu nadszedł ten dzień, z samego rana skierowałam się do stajni, pod pretekstem wczesnej przejażdżki konnej. Chłopcy już tam byli, szczotkując konie. Starszy (chyba miał na imię Bastien) zauważył mnie pierwszy i syknął do brata, wskazując w moją stronę.
- Dzień dobry panienko. - Ukłonili się nisko, ściągając czapki. Wysłałam im mój najsłodszy, najniewinniejszy uśmiech.
- Dzień dobry - odpowiedziałam i powoli podeszłam do konia, przy którym stał akurat młodszy z braci, Jean. Dotknęłam szyi konia i nie przestając się uśmiechać dodałam - Wcześnie zaczynacie pracować. Macie dość czasu, żeby się wyspać?
Bracia popatrzeli po sobie niepewnie.
- Wystarczy, co by miało nie wystarczyć.
- Tak? - zrobiłam zaskoczone, wielkie oczy. - Myślałabym, że tacy przystojni chłopcy, mają dużo innych zajęć w nocy, niż spanie.
Z przyjemnością zauważyłam, że oblali się ciemnym rumieńcem. Bastien, jako że starszy i pewnie bardziej obeznany w rozmowach z dziewczynami, popatrzył na mnie badawczo, rzucił okiem na drzwi i kiwnął tylko głową, nie odpowiadając. Wiedziałam, że ostrożnie czeka na rozwój sytuacji. Jean nic nie rozumiał, ale nie przeszkadzało mu to patrzeć na mnie cielęcym wzrokiem.
- No więc co robicie nocami, chłopcy? - spytałam, widząc, że muszę okazać inicjatywę. Bastien wzruszył ramionami.
- A co mamy robić panienko? W nocy się śpi, żeby rano mieć siłę do roboty.
- Naprawdę? - udałam zdziwienie, po czym uśmiechnęłam się ...