MW-Preludium Rozdzial 5 Nagi Weekend - sobota
Data: 22.05.2024,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Maciej Wijejski
... od słoneczka. Dotykam językiem jej rozkosznej dziurki, pokrywam moją śliną, więcej śliny!. Nadmiar spływa rowkiem między jej pośladkami i plami prześcieradło. Mam zamiar sprawić, by splamiły je jej soczki. Wwiercam się teraz językiem w jej słoneczko, zapora mięknie, dziurka staje się jakby głębsza. Nagle przerywam i szerokim, szorstkim pociągnięciem języka przebiegam całą aleję rozkoszy – po sam pępek. Udaje jej się nie spaść z kanapy. Pracowicie układam ją w poprzedniej pozycji i powracam do przerwanych czynności lubieżnych.
Teraz zajmuję się pierożkiem. Najpierw delikatnie sunę poboczem wylizując pachwiny. Pierożek drży, pewnie się niecierpliwi.
I niewątpliwie rozkleja; szczelinka staje się odrobinę szersza. Przenoszę na nią swoją uwagę. Wprawiam język w szybkie drgania i sunę delikatnie po długości. Drżenia pierożka przybierają na sile, szczelinę zaczyna rozpychać różowa fasolka – łechtaczka. Czas na liza – ponownie przeciągam językiem słoneczny szlak – od słoneczka w dupie po drugie słoneczko – pępek. Tym razem bez tak spektakularnych efektów, czuję, jak Ala cała się spręża by nie wyjść z siebie i nie spaść z kanapy. Trzeciego liza nie będzie – nabrzmiała łechtaczka wysuwa się z pierożka, a z nią trzeba delikatnie. Wracam do mojego słoneczka, penetruję je chwilę, potem skupiam się na wąskim przesmyku oddzielającym je od szparki. Wreszcie mój język wsuwa się do rynienki. Pracowicie oddzielam sklejone mniejsze i większe wargi sromowe, rozchylam je. Szczelina staję się ...
... szparą. Sunę jeden raz szeroko językiem po całości wyczuwam ostrą krawędź sklejonych usteczek mniejszych, zatrzymuję się tuż przed łechtaczką. Ta drży wyraźnie zawiedziona. Niech czeka, jeszcze nie jej kolej. Przesuwam wibrujący język wzdłuż usteczek, próbuję je rozkleić. Wreszcie w którymś punkcie rozchylają się lekko. Wystarczająco by wsunąć koniuszek języka. Drążę głębiej, wystarczy. Teraz otwieram cipkę posługując się językiem, jak nożem do papieru. Już. Odchylam lekko głowę i widzę różowe wnętrze pierożka, najtajniejsze z tajnych, stojące przede mną otworem. Jego dwie ostre i idealnie proste krawędzie prowadzą wprost do jego lubieżnego strażnika – łechtaczki – jeszcze chwileczkę kochana! Teraz zagłębiam język w źródełku wyszukanych smaków, głęboko, jeszcze głębiej, tak, tu mamy ujście pochwy zapieczętowanej póki co błoną dziewiczą, sunę wyżej, tak, to maleńka sikaweczka, źródło złotego deszczu, jeszcze nie raz będę się nim cieszył, tu zaczyna się, wypiętrzona teraz łechtaczka, poważna sprawa. Błądzę językiem w głębinach cipki, zaglądam tu i tam, w szparki pomiędzy małe i duże usteczka, czasem liznę przelotnie pachwinę albo zahaczę o słoneczko. Czekam. Wyczuwam narastające w głębi cipki nowe, wilgotne smaki. Soczki wzbierają. Czas. Szybko oblizuję palce, zastąpią teraz w cipce mój język. Przed nim nowe wyzwania. Zataczam językiem kółeczka wokół łechtaczki, na zmianę drażnię delikatnie jej czubek. Wzbiera, twardnieje, drży coraz mocniej. Drgania rozchodzą się jak kręgi na ...