1. Ginger cz. 3 i 4


    Data: 06.06.2024, Autor: Tom90

    ... rozchyliła nogi i wsunęła dłoń między nie. Jęknęła cicho. Marek zerkał na nią próbując jednocześnie skupić się na jeździe. Czuł jak jego penis momentalnie staje na baczność. Ginger spojrzała na jego kroczę i krzyknęła tryumfalnie.
    
    - Podobam ci się co !?
    
    - Po prostu jesteś atrakcyjną dziewczyną – odrzekł wymijająco.
    
    - A nawet kobietą. Mam już dwadzieścia trzy lata Mareczku – rozchyliła nogi bardziej.
    
    - No ja mam trzydzieści pięć. W sumie po co ci to mówię.
    
    - Mmm lubię starszych – znów zamruczała.
    
    Marek nie wiedział co odpowiedzieć. Na szczęście dotarli na miejsce. Dom niczym się nie wyróżniał. Zwyczajny dwukondygnacyjny budynek.
    
    - Mieszkasz tu sama? – spytał.
    
    - Bardzo dobre pytanie. Szybko się uczysz Mareczku – poklepała go delikatnie po policzku. – Tak mieszkam sama i uprzedzając kolejne pytanie, tak możesz wejść.
    
    - Aleee ja nie miałem.. nie miałem zamiaru o to pytać. W ogóle.
    
    Ginger założyła buty, wysiadła z auta i sięgnęła po reklamówkę z zakupami.
    
    - Wiem ale powinieneś o to zapytać jeśli chcesz się nauczyć obcować z kobietami. No już chodź. Sama tego piwa nie wypije.
    
    - Nie to zły pomysł. Muszę wracać – powiedział stanowczym głosem.
    
    Ruda wzruszyła ramionami.
    
    - I tak się jeszcze spotkamy.
    
    Zamknęła drzwi i będąc przy furtce, klucze wypadły jej z rąk. Kiedy się pochyliła jej spódniczka uniosła się do góry a oczom Marka ukazały się czerwone koronkowe stringi. Odjechał ze sztywnym przyjacielem w spodniach a przez cały dzień ...
    ... towarzyszył mu obraz tyłka Ginger oraz jej skąpych majteczek.
    
    4.
    
    W niedziele Marek obudził się około 11. Wstał, zjadł śniadanie. Jego matka pojechała na cały dzień do swojej siostry więc mógł swobodnie w samych bokserkach paradować po mieszkaniu. Około 13 usłyszał dzwonek do drzwi. Zapomniawszy zupełnie o swej niemal kompletnej nagości, otworzył drzwi i stanął jak słup soli. To była Ginger. Wyglądała dokładnie tak samo jak wczoraj kiedy zostawił ją pod jej domem.
    
    - Cześć Mareczku – powiedziała jak zwykle z uśmiechem i weszła do niego do mieszkania jakby była u siebie.
    
    - Ginger? Ale co ty tu robisz? Skąd wiesz gdzie mieszkam? – odparł lekko się jąkając i niedowierzając w to co widzi.
    
    - Dla chcącego nic trudnego. Numer rejestracyjny auta, znajomy w policji i ta dam! Jestem! Cieszysz się?
    
    - Emm.. no tak… miło, że wpadłaś tak… niezapowiedzianie.
    
    - Niespodzianka. Lubię robić niespodzianki - zachichotała słodko. – niezłe masz ciało powiem ci.
    
    Podeszła i przejechała palcem po jego klatce. Marka przeszył dreszcz podniecenia.
    
    - To co gotowy na pierwszą lekcję życia? – puściła mu oko.
    
    - Na jaką lekcje?
    
    - Życia a raczej współżycia z płcią piękną mój drogi.
    
    Zaczęła rozglądać się po mieszkaniu. Obeszła wszystkie pomieszczenia. Nawet pokój Marka. W końcu usiadła na kanapie w pokoju dziennym zakładając nogę na nogę. Marek wszedł za nią. W sumie cieszyło go, że Ginger tu jest. Musiał przyznać, że ją polubił. Podobała mu się jej bezpośredniość. Zazdrościł jej takich ...