Zmęczona maturzystka
Data: 10.06.2024,
Autor: AlBerto
... siostra zdawała ustną maturę z angielskiego, która była ostatnim z jej egzaminów. Najwidoczniej już się z nim uporała. Po chwili ujrzałem jej rozpromienioną twarz w drzwiach salonu. Kiedy mnie zobaczyła, krzyknęła radośnie: „Zdałam, Berto, zdałaaam!”, po czym przyskoczyła do mnie i mocno mnie objęła. Wstałem więc i również ją obejmując, poklepałem po plecach, mówiąc:
- Gratuluję, wiedziałem, że zdasz.
Cofnęła głowę i popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Osiemdziesiąt pięć procent! A myślałam, że mi się nie uda!
Jej ciało stykało się z moim osłoniętym jedynie spodniami piżamy, sterczącym penisem, wprawiając go w jeszcze większe odrętwienie.
- No widzisz? Mówiłem ci, że dobrze ci pójdzie…
- Tak się cieszę… - nie mogąc utrzymać emocji na wodzy, dziewczyna niemal płakała ze szczęścia.
- Też się cieszę – spróbowałem nadać swojemu głosowi radosny ton, choć tak naprawdę wiadomość, że Gabrysia zdała, nie była niczym niezwykłym. Przecież jeśli taka kujonka miałaby oblać, to chyba nikt by nie zaliczył tej matury. Dla mnie bardziej emocjonujące były jej piersi rozgniecione na mojej klacie oraz to, że w tej pozycji mój penis wciskał się w jej podbrzusze.
Gabrysia ze szczęścia ucałowała mnie soczyście w policzek, po czym oderwała się i wybiegła z pokoju. Zdjęła w korytarzu buty i z tej radości nie mogąc znaleźć sobie miejsca, powróciła do mnie. Ja w tym czasie rozsiadłem się znów na kanapie i patrzyłem, jak boso chodzi w kółko po środku pokoju, rozpinając swoją ...
... białą koszulę i wciąż nadając o wynikach matur osiągniętych przez jej koleżanki – wszystkich niższych niż jej własne osiemdziesiąt pięć procent. Po chwili zmieniła temat.
- W końcu sobie odpocznę, nareszcie będę miała spokój! – mówiła. – Spooo-kóóój – dodała śpiewnym głosem.
Niebawem uporała się z guzikami swojej galowej koszuli, zdjęła ją i ostentacyjnie odrzuciła od siebie – jakby wraz z nią pozbywała się trosk związanych z maturą. Od pasa w górę został na niej wyłącznie stanik.
- Teraz będę chodziła tylko w domowych dresach i całe dnie będę spędzała przed telewizorem – szczebiotała. – A co, nie należy mi się?
- Jasne, że ci się należy! – potwierdziłem dobitnie i trochę kpiąco, czego jednak rozradowana Gabrysia nie odczuła.
- Cztery i pół miesiąca wakacji… - mówiła rozmarzona. – Waaakaaaaa-cjiii – powtórzyła, tym razem wyśpiewując to słowo.
Mocowała się teraz z zameczkiem od spódnicy, który znajdował się na pupie. Wykręcała głowę do tyłu i zezowała w dół, żeby móc zobaczyć to problematyczne zapięcie, a jej usta wykrzywiały się przy tym w charakterystyczny pałąk – jakby wygięcie kącików ust do dołu dawało możliwość osiągnięcia większego kąta widzenia. Coraz mocniej szarpała za zamek wykręconymi w tył rękami, lecz nie mogła sobie poradzić. Stała dokładnie pomiędzy mną a telewizorem i w ogóle jej nie obchodziło, że zasłania mi obraz. Ale co tam film, kiedy w zamian można sobie bezkarnie popatrzyć na ładną dziewczynę z prawie nagim tułowiem i w eleganckiej ...