1. Korki


    Data: 11.06.2024, Autor: Lood

    Tramwaj linii nr 5 odjechał z pętli przy placu Narutowicza. Jechał powoli, zatrzymując się w każdym możliwym miejscu, jakby motorniczemu w jakiś szczególny sposób zależało na wydłużeniu czas przejazdu do maksimum. Jeśli odjeżdżał z przystanku a tuż przed nim był sygnalizator, rzadko udawało się to w trakcie jednego cyklu. Gdyby nie pierwszeństwo dla pojazdów szynowych to pewnie motorniczy ustępowałby go pojazdom nadjeżdżającym z prawej. Ale Marek nie zdenerwował się tym razem z powolnego tempa jazdy. Było mu ono nawet na rękę. Nie zdążył wczoraj przygotować się do lekcji w odpowiednim stopniu. Wykorzystywał więc każdą minutę w trakcie podróży by powtórzyć procedurę postępowania przy badaniu funkcji metodą analizy matematycznej.
    
    Towarowa, Plac Zawiszy, Okopowa, Marchlewskiego, Stołeczna Słowackiego, Marymoncka. W czasie jak tramwaj przemierzał swą długą trasę Marek sporo powtórzył i czuł, że może już prowadzić lekcję.
    
    Aneta wytłumaczyła mu jak ma do niej trafić. "Wysiądziesz na przystanku przy AWF, przejdziesz przez Marymoncką, miniesz strażaków i po prawej stronie będą czteropiętrowe bloki. Mój znajdziesz po adresie. Pukaj, bo dzwonek nie działa.”
    
    Zatrzymał się przed klatką wejściową by sprawdzić zakres numeracji. To ta. Drzwi były otwarte. Wszedł więc na drugie piętro i zapukał do drzwi. Usłyszał odgłos stukania butami i za chwilę otworzyły się drzwi.
    
    — Cześć.
    
    — Cześć Marku. Poczekaj na mnie w kuchni — powiedziała Aneta — ja jeszcze, jak raczysz zauważyć — ...
    ... zrobiła mały wygibas ciałem — potrzebuję paru minut. Myślałam, że przyjedziesz nieco później, w niedzielę tramwaje rzadziej kursują. Stąd ten mój ręczny strój kąpielowy.
    
    Aneta lewą ręką przesłaniała sobie niewielkie piersi, prawą zakrywała krocze. Na nogach miała białe chodaki.
    
    Na przeciwko drzwi wejściowych był pokój. Obok pokoju kuchnia. Na prawo od wejścia były drzwi do dwóch małych pomieszczeń, zapewne do łazienki i wc.
    
    Marek wyciągnął rękę na przywitanie. Aneta jednak uśmiechnęła się tylko i powiedziała — Ale spryciarz z ciebie. — Przybliżyła się szybko i delikatnie pocałowała Marka w policzek.
    
    Przez chwilę nie zrozumiał o co chodziło Anecie. Przecież przywitanie to taka naturalna rzecz, prawie odruch. Ale w tej sytuacji, Aneta miała obie ręce zajęte, w szczególności zaś prawą rękę. Prawą ręką przesłaniała najbardziej intymną część swojego ciała, też niejako instynktownie. I ten instynkt był silniejszy od gestu powitania.
    
    Aneta odwróciła się i poszła do pokoju a Marek patrzył przez chwilę na jej nagą sylwetkę znikającą w drzwiach, po czym udał się do kuchni. Usiadł przy stole. W przedpokoju na ścianie obok drzwi wejściowych wisiało duże lustro. Odbijał się w nim widok pokoju, w którym była Aneta. Wpatrywał się w lustro, w nadziei, że zobaczy tam wciąż nagą koleżankę z grupy. Serce zaczęło mu szybciej bić. Drżącymi rękoma rozłożył książkę na stole, na stronie z przykładami. Próbował znaleźć jakiś przykład stosowny do przerobienia na początek, lecz co chwilę ...
«1234»