Warto być nauczycielem
Data: 17.06.2024,
Kategorie:
wizyta,
nieoczekiwane,
epizod dramatyczny,
Autor: Indragor
... głowę na torsie. Przylgnęła dosłownie całym ciałem, nawet cipką.
– Tak mi dobrze – mruknęła wzdychając.
Wplotłem palce w jej włosy, ostrożnie gładząc od czasu do czasu.
– Ostatni raz tak dobrze mi było, jak byłam mała – kontynuowała gdzieś po pół minucie ciszy – później, gdy miałam dwanaście lat zaczęło robić się gorzej. Tato coraz częściej wracał pijany. Awantury... Bardzo to przeżywałam... Dwanaście lat, powinnam mieć szczęśliwe życie, ale było coraz gorzej. Jakiś rok później tato przez ten alkohol stracił pracę. Zdarzyło mu się nawet uderzyć mamę... początkowo stawałam w jej obronie, ale przynosiło to odwrotny skutek. Mnie nigdy nie uderzył, ale za mnie dostawało się mamie... awantura była jeszcze większa... więc tylko siedziałam w naszym pokoju, moim i mamy, i płakałam... czasami długo – tu wydało mi się, że pociągnęła nosem – gdy miałam trzynaście lat, prawie czternaście, tato raz wrócił pijany i wściekły. Nie miał pracy, czasami coś dorywczo... nie wiem co się stało, ale był wściekły, nigdy go o to nie zapytałam... może coś nie wyszło z pracą... mama akurat robiła kolację w kuchni a ja jej pomagałam... zaczął się awanturować, że w niczym mu nie pomaga... mama... i że nie ma z niej pożytku... w pewnej chwili pchnął mamę przodem na stół... przycisnął do stołu... zadarł spódnicę i prawie zerwał majtki... rozpiął rozporek i wyjął... mama tylko krzyknęła do mnie „uciekaj, nie patrz, wyjdź stąd”. – Weronika westchnęła pociągając już wyraźnie nosem i po krótkiej ...
... przerwie kontynuowała: – Posłuchałam. Uciekłam do swojego pokoju. Byłam cała roztrzęsiona... Nie musiałam patrzeć... nie mogłam. I tak wiedziałam, co się dzieje, miałam prawie czternaście lat... ale... wtedy tak strasznie się bałam... nigdy dotąd tak bardzo... a później strasznie wściekła i bezradna zarazem... najgorszy był ten strach i poczucie bezradności... słyszałam krzyki mamy i te straszne odgłosy ojca i nic nie mogłam poradzić... miałam trzynaście lat. – Przerwała na trochę, a ja zauważyłem, że ukradkiem ociera łzy. – Od tego czasu ojciec unika awantur, nie znaczy, że ich nie ma, ale rzadko i nie dochodzi do rękoczynów. Rzadko też od tego momentu ze sobą rozmawiają. Stali się sobie obcy. Ja... ja nigdy nie chciałabym tak żyć. Nie pozwolę na to. Już lepiej być samą. Szkoda mi tylko mamy. Utrzymuje mnie i ojca. Chciałabym już pracować. Wynajęłabym mieszkanie i zabrała do siebie mamę, aby nie musiała więcej tak się męczyć... ale mama mówi, że najpierw muszę zdobyć wykształcenie, zawód, abym była samodzielna... i nie musiała... – tu chlipnęła najwyraźniej nie mogąc dokończyć zdania.
– Masz mądrą mamę – powiedziałem komentując ostatnie jej słowa, choć tak naprawdę nie bardzo wiedziałem co powiedzieć.
Po dłuższej chwili podniosła się, siadając. Otarła dłońmi mokre od łez oczy i pociągając nosem, ledwo powstrzymując się od płaczu powiedziała:
– Przepraszam... strasznie pana przepraszam, nie powinnam takich rzeczy gadać... ale tak mi było dobrze, że musiałam się wygadać... ...