1. Warto być nauczycielem


    Data: 17.06.2024, Kategorie: wizyta, nieoczekiwane, epizod dramatyczny, Autor: Indragor

    ... krótkim wahaniu.
    
    Ponownie wsunąłem głowę między jej mocno rozchylone uda. Pieszcząc ją tak, zorientowałem się, że silniej reagowała na dotykanie płatków jej kwiatu i zaglądanie językiem do jego wnętrza, słabiej na zabawę z łechtaczką. Skupiłem się więc na tym, co dostarczało jej największej przyjemności. Westchnienia dziewczyny zaczęły mieszać się z cichymi jękami, aby wkrótce zastąpić te pierwsze całkowicie. Jednocześnie z tymi zmianami delikatne początkowo ruchy bioder nabrały mocy, Tuż przed szczytem rozkoszy, gdy jęki dziewczyny przybrały znacznie na sile zamieniając się w okrzyki, rzucała się tak, że musiałem ją przytrzymywać, aby mi się nie wyrwała.
    
    – Jej... jej... – pojękiwała momentami, by później głośniej, na wyższym tonie ze ściśniętym gardłem – jejku – po czym niemal natychmiast zastygła nieruchomo, wyprężając ciało z głośnym „aaaaach”. Wkrótce bezwładnie opadła rozluźniając mięśnie, głośno, intensywnie oddychając.
    
    Leżeliśmy obok siebie, Weronika od jakiegoś czasu sprawiała wrażenie zamyślonej. Niespodziewanie zachichotała i patrząc na mnie powiedziała:
    
    – Ale to było... tak językiem...
    
    – Nie mów, że nie wiedziałaś, że tak można – odrzekłem.
    
    – No wiem, że tak można, ale to było takie... takie fikuśne! – zachichotała znowu.
    
    – Azaliż nie o to w tym chodzi? – zapytałem mrugnąwszy okiem.
    
    Posłała mi rozbawione spojrzenie kontynuując przez śmiech:
    
    – Leżałam z rozwalonymi nogami, z językiem w cipce. Ależ ja musiałam wyglądać!
    
    – Całkiem ...
    ... ślicznie – rzuciłem.
    
    Nie odpowiedziała, ale nadal rozbawiona, tylko z niewielką konfuzją malującą się na twarzy, przewróciła się na brzuch i opierając na moim torsie zmysłowo mruknęła:
    
    – Jeszcze jest mi dobrze – a widząc jak gapię się na jej dzielnie walczące z grawitacją piersi dodała – naprawdę tak panu podobają się moje cycuszki? – przesunęła po nich ręką unosząc się nieco.
    
    – Jasne, ale już o to pytałaś.
    
    – Niemożliwe, nie pamiętam – udała zdziwioną, chichocząc przy tym – skoro tak... to nie będę ich zasłaniała – dokończyła szybko.
    
    Ponownie przewróciła się na plecy. Wolno, z tajemniczą miną zsunęła kołdrę, tak by zaprezentować w pełni swoje dwie krągłości, nie zapominając na koniec rzucić zalotnego i rozbawionego spojrzenia.
    
    Nie wiem, czy zauważyliście, ale gdy mają miejsce przyjemne chwile można odnieść wrażenie, iż czas przyspiesza a w złych wlecze się niemiłosiernie. Dziś czas pędził bez opamiętania, pewnie dlatego, że oddawaliśmy się słodkiemu nieróbstwu.
    
    – Muszę już iść – westchnęła w pewnym momencie. – Chciałabym zostać, ale obiecałam mamie, że wrócę o dwudziestej. Powiedziałam, że idę do koleżanki – z rozbawieniem wypowiedziała to ostatnie zdanie.
    
    – Kłamczucha.
    
    – Tylko troszeczkę – odpowiedziała nadal rozbawiona.
    
    Wkrótce jednak spoważniała i wydało mi się, że posmutniała. Spojrzałem na zegar. Do dwudziestej brakowało osiemnastu minut.
    
    – Mogę jeszcze raz wziąć prysznic? – mruknęła.
    
    – Proszę bardzo – odrzekłem.
    
    Powoli zebrała się z łóżka ...