Warto być nauczycielem
Data: 17.06.2024,
Kategorie:
wizyta,
nieoczekiwane,
epizod dramatyczny,
Autor: Indragor
... nakazało mi poniechać tego manewru, jednocześnie instynktownie powodując skupienie na niej uwagi. W świetle wpadającego przez nieco przysłonięte okno, może nie zachodzącego, ale już popołudniowego słońca kładącego się jasnymi plamami na podłodze i meblach, bezsilnie próbującego dosięgnąć nas, Weronika stojąc tak spokojnie, w niewielkim rozkroku, wyglądała nieziemsko. Lekka niepewność, która emanowała z jej błękitnych oczu wydawała się jeszcze bardziej dodawać uroku, czyniąc wrażenie delikatnej istoty, którą łatwo można by zranić nieprzemyślanym gestem. Karioka – przemknęło mi ponownie przez myśl. Przesunąłem dłonie wzdłuż jej ramion, niemal do samych jej dłoni, celowo zahaczając nadgarstkami o piersi. Nie zareagowała, wydawała się niewzruszona. Przesunąłem w przeciwnym kierunku, tym razem zatrzymując się na wysokości piersi. Spojrzałem w oczy, w których nadal widać było tę wcześniejszą niepewność, ale teraz też jakby z odcieniem oczekiwania na coś, na coś więcej, a czego jakby się obawiała. Powoli przesunąłem dłonie zakrywając nimi jej miękkie, ale równocześnie sprężyste piersi. W dalszym ciągu wydawała się niewzruszona, tylko niewielki ruch ust, rozchylenie ich na moment i zmiana rytmu oddechu świadczyło, że zrobiło to na niej wrażenie. Poruszałem dłońmi, a raczej palcami niezwykle ostrożnie, bojąc się spłoszyć czegoś bardzo ulotnego, tak bardzo ulotnego, że prawie niezauważalnego, prawie niewyczuwalnego, magicznego, a co pojawiło się między nami. Ta magia zaczęła stopniowo ...
... przybierać na sile, stając się widoczną siłą, wręcz dotykalną. Głębszy oddech dziewczyny był już nie tylko dostrzegalny, ale niemal z każdym ruchem moich dłoni słyszalny. Przesunąłem ręce na plecy przyciągając ją do siebie. Poddała się temu z miękko, tylko na początku, na chwilę, z wyczuwalnym niewielkim oporem czy też może wahaniem. Musnąłem na krótko jej usta swoimi, a uznając brak reakcji dziewczyny za akceptację ponownie przywarłem, już mocniej. Miękko, powoli rozchyliła ząbki, wpuszczając mnie w siebie. Nasze języki najpierw dotknęły się, jakby na przywitanie dwojga nieznajomych, by wkrótce spleść się, tworząc ze sobą jedność. Po minucie, dwóch, a może trzech, odsunąłem się odrobinę. Znów spojrzałem w ten jej błękit oczu, który zdawał się teraz lśnić jeszcze większym blaskiem. Uśmiechała się delikatnie, jakby nadal oczekując czegoś więcej, tym razem jednak bardziej z akceptacją niż niepewnością. Wsunąłem dłonie pod jej bluzkę. Pieszcząc talię, brzuch i plecy, czując pod dłońmi nagie aksamitne ciało, sprawiałem jej i sobie coraz większą przyjemność, równocześnie wsłuchując się w coraz to częstsze westchnienia dziewczyny. Przesunąłem ręce na jej piersi, jeszcze osłonięte stanikiem. Drgnęła wydając z siebie cichy pomruk. Podniecenie osiągnęło już taki poziom, w którym zwykłe pieszczoty stały się niewystarczające. Podciągnąłem jej bluzkę. Sama pomogła mi ją zdjąć. Nie zaskoczyła mnie widokiem czarnego stanika, spodziewałem się tego. Zapragnąłem poznać resztę jej bielizny. To ...