Kino? Z Rozkoszą.
Data: 20.06.2024,
Autor: kejtidzi666
Wraz z kilkoma znajomymi spotykamy się tylko przy okazji wyjść do kina. Jest to zlepek osób, które na co dzień nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, stąd tak rzadko się spotkają.Owszem, widujemy się regularnie, ale nigdy w pełnym gronie. Z reguły to ja skrzykuję przyjaciół, nie zdarzyło się jeszcze, aby jakieś spotkanie mnie ominęło. Do paczki należą : Oskar - myśliciel, Dawid - mózgowiec, Kaja - modnisia, jej facet Alek - typowy paker i maczo, Natalia i Lena - siostrzyczki nierozłączki, Wiktor - król każdej imprezy i najlepsze ciacho oraz oczywiście ja - Sara.
Tym razem nasze wyjście było długo wyczekiwane i planowane, do kin miał wejść film fantasy, kolejna część sagi, co do której wielu było sceptycznie nastawionych, ale jak dla nas, wszystko co wyszło w tej konkretnej tematyce, jest dosłownie musthave, albo raczej mustwatch.
Piątek wieczór, ostatnie poprawki przed lustrem, za godzinkę mam spotkać się z Kajką i Alem, by razem z nimi pojechać do kina. Oczywiście muszą się spóźniać, więc z nudów i nerwów obgryzam paznokcie, taki nawyk, który został mi z dzieciństwa.
Gdy wreszcie zjawia się moja podwózka z ulgą schodzę na dół i pakuję się do wysłużonej, ale niezastąpionej Foki, jak nazywamy forda focusa koleżanki.
Podróż mija szybko jak zawsze w dobrym towarzystwie. Docieramy do kas jako jedni z ostatnich, Oskar z Dawidem siedzą na pufach dyskutując o pierdołach, które nikogo innego nie interesują, więc nawet tam nie podchodzę. Widzę natomiast Natkę i jej ...
... siostrę, siedzą po drugiej stronie stolika i szepczą co chwilę chichocząc - na bank rozmawiają o Wiktorze, gdyż obie się w nim kochają. Myślą, że to taka wielka tajemnica, ale każdy o tym wie, nawet obiekt ich uczuć. Ignoruję ich wszystkich i zmierzam w stronę stoisk z popcornem i colą. Nie zrozumcie mnie źle, kocham moich przyjaciół, ale jeszcze bardziej kocham popcorn sprzedawany w kinie i tę rozcieńczoną lurę zwaną colą. Zawsze kupuję największy zestaw i wpieprzam go aż mi się uszy trzęsą.
Staję w długiej kolejce i machinalnie sprawdzam, czy aby nikt do mnie dzwonił. Wyświetlacz telefonu jest ciemny, więc lekko rozczarowana chowam komórkę do torebki i rozglądam się. Wtem ktoś ociera się o moje ramię. Normalnie nie zwracam uwagi na coś takiego, ale było w tym dotyku coś miłego i jakby zmysłowego, odwracam się więc, by zobaczyć kto na mnie wpadł. Okazało się, że to Wiktor. Patrzę na niego i znów zapiera mi dech. Facet jest obłędny. Nie wygląda jak żaden model, nic z tych rzeczy, jest raczej chudy, ale pakuje, więc jego ramiona są szerokie, a barki delikatnie umięśnione. Z uśmiechem zauważam kolejny jego atut, brązowe figlarne oczy, które w słońcu mienią się na złoto. Wiktor jest ciemnym blondynem, dwa lata młodszym ode mnie studentem politechniki. Wpasowuje się w mój "typ", jeśli wierzyć, że coś takiego w ogóle istnieje. Poznaliśmy się przez Oskara i Dawida, kiedyś razem imprezowali, teraz jako że już skończyli studia, skończyli też imprezowanie do oporu. Przez chwilę stoimy w ...