Eliza
Data: 09.11.2019,
Kategorie:
Lesbijki
Oral
Autor: Valentceprix
... mieściło się to w granicach przypadku. A wyobrażałam sobie sporo – od czasu tego zdarzenia nie było wieczora, żebym w domu z ręką między nogami nie myślała o Elizie
i dotyku jej piersi. Stała się moją obsesją i szaleństwem. Oczywiście myślałam też o jej ustach.
- Jak się trochę urządzę i ogarnę meble to masz być na parapetówce – powiedziałam do Elizy któregoś dnia w pracy.
- Oki, dzięki, co chcesz? – zapytała.
- Jak, co chcę? – zdziwiłam się.
- No, nie wiem… wycieraczkę pod drzwi, tarkę do warzyw, deskę do krojenia, pościel…? Przecież takie właśnie rzeczy kupuje się na nowe mieszkanie – odparła.
- To może pościel? – dotarło do mnie, że mam tylko jedną.
- Oki – powiedziała Eliza.
W urządzaniu mieszkania bardzo pomagał mi mój brat Paweł, był dwa lata ode mnie starszy i naprawdę od zawsze zachowywał się wobec mnie jak na starszego brata przystało, miał swoją firmę budowlaną, nie pracowaliśmy razem chyba tylko dlatego, że jego żona prowadziła mu księgowość i sprawy kadrowe – jedna osoba mogła to ogarnąć. Jednym ze swoich busów zwoził mi meble, a ja pomagałam mu czasem coś przytrzymać, kiedy je składał. Ostatnia szafa stanęła na swoim miejscu w połowie maja – rozejrzałam się po mieszkaniu i Pawła, stojącego przy wyjściu z wiertarką w jednej ręce i śrubokrętem
w drugiej, mocno przytuliłam.
- Jest, jak sobie wymarzyłam – szepnęłam mu do ucha – bardzo ci dziękuję, brat, bardzo, bardzo. Kocham cię, wiesz? – rozryczałam się.
- Ja ciebie, siostra, też – ...
... przełknął ślinę i zauważyłam, że oczy mu się zaszkliły i dodał – mamy tylko siebie. Ciągle go przytulając, bezradnego z zajętymi rękami, rozryczałam się na całego. Jednak nie spodziewałam się u niego takich tekstów i takiej reakcji.
- Nie chrzań, przecież masz żonę – powiedziałam wycierając łzy.
- Żona rzecz nabyta, na razie, trzymaj się – odpowiedział i, jak nigdy wcześniej, pocałował mnie w policzek. Wyszedł zostawiając mnie z oczywistymi myślami, że coś się dzieje nie tak.
Następnego dnia poszłam do pracy z zamiarem ustalenia z Elizą terminu parapetówki. To właśnie z nią chciałam to ustalić i niech się pozostali dostosują. Eliza już była w pracy
i stała przy naszym „kuchennym” stoliku, czekając aż zagotuje się woda.
- Szóstego czerwca, sobota pasuje ci? – zapytałam od razu w drzwiach.
- Pewnie, fajnie, że jesteś – powiedziała i nasypała kawy do mojego kubka. Weszłam do pokoju głębiej i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to jej gołe stopy w czarnych sandałkach na obcasie. Miały dwa cieniusieńkie skórzane paseczki na krzyż, więc prawie ich nie było – były za to śliczne stópki. „Nie, kurwa, ja zwariuję” – to była pierwsza myśl na widok czerni sandałków i czerwieni prześlicznych paznokci. Widać było, że lakierowała je sobie wczoraj. „Nie…, nie mogę…, zaraz się zleję na podłogę” – pomyślałam i w panice szukałam miejsca, w którym mogę bezpiecznie zatrzymać wzrok. Ostatecznie mój kubek zalewany wodą przez Elizę wybawił mnie z mogącej nastąpić dziwnej sytuacji. ...