Kropka i reszta bandy
Data: 29.06.2024,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz
... twoje pijaństwo zawsze jest.- Ale nie za twoje piłem! - odszczeknąłem się. I nie za swoje też, pomyślałem idąc półprzytomnie do łazienki.Sierpień 1994Właściciele wyrzucają nas z mieszkania. Podobno do naszej kawalerki chce się wprowadzić krewna właścicieli. Przeprowadzamy się do niedużej klitki na Klecinie. Wszędzie stamtąd daleko, ale za to cisza i spokój. Jestem trochę zły na Roberta, bo poszedł do łaźni i wrócił stamtąd z bardzo seksownym brunetem.- Poznajcie się, to jest Piotr - przywitał mnie od progu. Czarnowłosa piękność studiuje w Warszawie, w Akademii Sztuk Pięknych. Rozmawialiśmy nieco o malarstwie, architekturze, Robert wyciągnął wino. Zrobiło się ciemno, gdy Piotruś stwierdził, że czas na niego. Widziałem, jak Robert był niezadowolony z tego, że Piotr wychodzi. Odprowadził go aż do wejścia i wsadził do taksówki.Koniec sierpnia 1994Siedzę w domu. Nie ruszam się od trzech dni. Nie jem, niemal nie piję. Nic mi się nie chce. Świat mógłby nie istnieć. Nawet wyć mi się nie chce. Jestem pozytywny. Sam nie wiem, co mi odbiło. Poszedłem do przychodni na test. No i wyszło. Robertowi tłumaczę, że mam kłopoty w pracy. I tyle musi mu wystarczyć. Nalega, pyta co chwilę, ...
... co mi jest. A ja wcale nie mam ochoty na zwierzenia. Proszę go, by zostawił mnie w spokoju, a on dopytuje się, czy mam innego, czy coś mnie dręczy, czy czegoś mi trzeba. A żebyś ty człowieku wiedział, że trzeba.Początek września 1994Powiedziałem Robertowi o wszystkim, że jestem zakażony, że to koniec, że powinniśmy się rozstać, bo ja nie mam sumienia patrzeć mu w oczy. Powiedziałem mu, jak się puszczałem w hotelu i u Dzidki. Mówiłem bez przerwy, długo, wyrzucając z siebie potok słów.Robert jeszcze tego samego dnia wziął zwolnienie z pracy. Pojechaliśmy do jego rodzinnych stron - do małej miejscowości pod Jelenią Górą, w rejon przełomu Bobru. Tu, nad wijącą się rzeką, pośrodku dużej polany, stoi niby gotycki zamek. W jego ruinach bawił się mały Robert.
- To był mój cały świat - mówi. - Wystarczał mi. Był bezpieczny i piękny. Kiedy tylko mogłem, urywałem się z domu i szedłem do zamku.- Pięknie tu - szepnąłem. - Nie chciałby się stąd ruszać.- I nie ruszysz się. Przynajmniej beze mnie - Robert objął mnie ramieniem, pocałował mocno, serdecznie.Z dołu usłyszeliśmy miauknięcie, potem dziki, przeraźliwy pisk. To Kropka upolowała ptaka, który przycupnął na chwilę przed gankiem.