1. Żniwa 10


    Data: 03.07.2024, Autor: Rafaello

    Dla osoby niezaangażowanej ta sytuacja mogła wydawać się śmieszna, ale nam do śmiechu nie było. Iwona dała mi swój prawdziwy numer i miała zorientować się w sytuacji. Czekałem na telefon od niej jak sparaliżowany. Nie mogłem skupić się na obsłudze kombajnu, tylko cały czas myślałem o wtopie, w jaką się wpakowałem. Byłem wściekły na Iwonę, za to, że podała mi nieprawdziwy numer. To było szczeniackie, ale byłem pewien, że nie trzeba jej za to rugać, bo sama na pewno żałowała tego najbardziej.
    
    Dopiero przed zmrokiem zadzwoniła. Powiedziała, że jej mama odczytała moją wiadomość i domyśliła się, że autorem jest Jacek. Iwona nie chcąc komplikować sytuacji, wyprowadziła ją z błędu. Żona gospodarza była zaskoczona, że to ja przeleciałem wszystkie jej córki. Podobno nie wyglądałem na takiego. W każdym razie Sabina miała jechać do apteki po trzy testy ciążowe, a gospodyni kazała przekazać, że chce ze mną rozmawiać po kolacji.
    
    Bałem się tego. Z drugiej strony mogła podejść do tematu na ostro i zrobić aferę. Gdyby dziewczyny były młodsze, tak zapewne by się stało. Cieszyłem się, że według wszelkiej wiedzy nie zadzwoniła do mojej firmy i na razie sytuacja była do uratowania. Liczyłem na to, że dziewczyny muszą po kimś odziedziczyć to usposobienie i temperament i uda mi się ją jakoś przebłagać, żeby nie robiła mi problemów. Jeśli straciłbym prace, to byłaby to największa głupota mojego życia!
    
    Nie byłem w stanie nic kompletnie przełknąć. Kolacje pozostawiłem prawie nietkniętą. ...
    ... Podobnie jak Sabina, która patrzyła na mnie ze smutkiem. Czułem, że chodzi o awanturę, jaka zrobiła jej matka, ale być może dostała także zakaz kontaktów ze mną i nigdy już nie będziemy mieli okazji powtórzyć tego, co stało się kilka nocy wcześniej. Gospodyni nie było nigdzie i to mnie trochę niepokoiło, bo mogło oznaczać, że rozmawia o moich ekscesach z jej córkami z gospodarzem. Ojca zawsze bardziej należy się bać.
    
    Nie mogłem usiedzieć przy stole, spokojnie czekając na nią, więc poszedłem czyścić maszynę. Kombajn był mocno zakurzony i wiedziałem, że zajmie mi to kilka godzin. Musiałem czymś zająć myśli, żeby nie zwariować.
    
    - Widzę, że dmuchanie kombajnu idzie ci tak samo dobrze, jak dmuchanie moich córek! - usłyszałem za plecami. Zmroziło mnie, a ciśnienie skoczyło mi chyba do trzystu.
    
    Za moimi plecami stała czterdziestoletnia kobieta, żona gospodarza. Miała krótkie czarne włosy, ale wyglądała bardzo dobrze. Choć była po długim dniu pracy to miała na sobie spódnice i czarną bluzkę.
    
    - Nie wiem co powiedzieć — rzuciłem całkiem szczerze, kiedy wyłączyłem kompresor i podszedłem do niej.
    
    - Nic nie mów, w każdym razie nie tutaj. Zapraszam za mną — powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
    
    Poszedłem za nią pełen obaw. Zaprowadziła mnie do magazynu, gdzie trzymane było zboże.
    
    - Siadaj — powiedziała, wskazując mi na słupek palet, który był używany jako ławka.
    
    Nastało niezręczne milczenie. Czułem się, jakby była moją matką i zbierała siły na największy ochrzan, ...
«1234»