1. Droga na szczyt


    Data: 06.07.2024, Autor: gemma

    ... mu honor – tę postać miał szansę odegrać bezbłędnie. To był ten moment. Moment, w którym podjąłem decyzje. Dopuszczałem do siebie myśl, że być może nie myślę trzeźwo, że to młodość i zadziorność dzieciaka zawróciły mi w głowie. Być może właśnie dawałem się omamić, ale, co jeśli tego właśnie chciałem?
    
    Jimmy wskazał mi sypialnię. Kiedy przekroczyłem próg pomieszczenia, uderzyła mnie jego układność. Niedużą powierzchnię zajmowało jedynie ustawione pod ścianą, ku mojemu zdziwieniu zasłane, podwójne łóżko i wieszak, na którym wisiało dosłownie kilka tylko ubrań. Zimne tego dnia światło zalewało pokój, wpadając przez nietypowe, okrągłe okno. Przez chwilę poczułem się, jakbym był w kajucie, a nie nowojorskim mieszkaniu.
    
    - Napijesz się czegoś? – Spytał gospodarz. W bardzo zręczny sposób przeszedł "na ty”. Gdyby nie moje instynktowne wyczulenie, wręcz pewnego rodzaju zboczenie zawodowe, prawdopodobnie nawet bym się nie zorientował, próbując spojrzeć z perspektywy czasu, kiedy do tego doszło. Postanowiłem nie komentować jednak sytuacji.
    
    - Dziękuję – odparłem. Rozejrzawszy się jeszcze raz dla upewnienia po sypialni i stwierdzeniu braku innych możliwości, usiadłem na brzegu łóżka. Jimmy stał przez chwilę, oparty w dość wyzywającej, nonszalanckiej pozie o framugę drzwi, patrząc mi prosto w oczy. To nieznośne napięcie sprawiło, że nagle zapragnąłem rzucić wszystko w cholerę i wybiec z mieszkania. Miałem jeszcze szansę uniknąć ewentualnego błędu. Mój czas jednak się skończył ...
    ... zanim, sparaliżowany presją, zdołałem wykonać najmniejszy choćby ruch. Chłopak delikatnie kołysząc biodrami w naturalny sposób, powoli kroczył w moją stronę, zdejmując z siebie równocześnie ekstrawagancki, zupełnie niemodny pulower z golfem oraz podkoszulkę i tym samym dając mi widok na smukłe ciało. W moich oczach delikatność zawsze była w cenie, toteż wątły, nieumięśniony tors Jimmy’ego zadziałał na mnie pobudzająco. Zsunąłem z ramion marynarkę i powoli rozpinałem kolejne guziki koszuli. Mimo że do ciała Adonisa było mi daleko, zawsze starałem się dbać o sylwetkę. Podszedł do mnie na odległość ramienia. Rozporek jego niezrozumiałych dla mnie, dżinsowych spodni był teraz na wysokości mojego wzroku, kusząc niesamowicie. Już wyciągałem w jego kierunku dłoń, kiedy dzieciak, patrząc mi równocześnie w oczy, powstrzymał moje zapędy i usiadł mi na kolanach.
    
    - Przystojny z ciebie mężczyzna - rzekł, pochyliwszy się jeszcze mocniej w moją stronę, przyciszonym, zmysłowym tonem. Poczułem, jak erekcja w moich spodniach rośnie. Czemu tak na mnie działał? Nie powiedział nic więcej, jednak jego usta nie odstąpiły od mojego ucha. Delikatnie zaczął pieścić płatek, by po chwili zejść do linii szczęki, a następnie dosięgnąć samych ust. Podobał mi się jego zapach i szorstka, nieogolona skóra twarzy przyjemnie drażniąca policzek. Miękkie, pełne wargi coraz pożądliwiej wpijały się w moje własne, zapierając dech w piersiach. Wplótłszy palce w me włosy, co i rusz przyciągał mnie coraz bliżej do siebie ...
«1...3456»