Karolina i Robert. 2
Data: 12.07.2024,
Kategorie:
Dojrzałe
Autor: ---Audi---
... podjedzie pod dom. To jest moja najważniejsza chwila w życiu. Stanęłam przed lustrem, jeszcze raz spojrzałam się na siebie... Jola już pojechała z dziećmi moim autem, a ja czekam.
- Jesteś szczęśliwą kobietą... mówiłam sama do siebie, do lustra... dałaś radę, choć chcieli cię zniszczyć... i mój i MÓJ... a teraz idziesz w swoje prawdziwe życie. Gdyby nie TWÓJ kochanek, nigdy nie znalazłabyś się w tym miejscu. Powinnaś mu podziękować, a potem przekląć. Zamykasz wszystko i wszystko otwierasz... jesteś na końcu swojego życia i na początku. Lets go.
Zajechał...
Ale inny samochód... mercedes, chyba najnowszy, bo takiego nie widziałam, cały pięknie ustrojony, czarny w białe kwiaty.
Idę.
Ale za kierownicą siedzi jakiś obcy facet...
A z boku jeszcze jeden...
Wychodzi i otwiera mi drzwi... uśmiecha się, ale nic nie mówi... wielki, napakowany gość... aż mnie ciarki przeszły...
Jedziemy.
- Na ślub jedziemy, prawda ?
Nic.
- Do Roberta ?
- Ja, Robert...
Niemiecki ?
Znam niemiecki... kim jesteście ?
- Wer bist du ?
- Borys und Jurgen, freunde Robert.
Teraz nie tylko się przestraszyłam, ale i zdziwiłam, bo u kierowcy zauważyłam na dłoniach tatuaże... i na szyi, jeśli ma je tam, to znaczy, że na całym ciele też... I też facet szafa... Robert wspominał o wspólnikach z Niemiec, ale ci to wyglądali na bandziorów, bardziej niż na wspólników...
Ale zajechali pod urząd. Tam dosłownie tłum ludzi, miało być kilka osób... a było z 100 ... co ...
... najmniej...
Otworzyli mi drzwi... i wyszłam tak stremowana, że dosłownie zabrakło mi słów...
Jest Anka i sąsiadka...
- Co się dzieje, dziewczyny, skąd ci ludzie ?
- Nie mamy pojęcia, ale kilku z nich gada po niemiecku...
Jest Robert, nareszcie... prawie podbiegłam do niego....
- Ale jesteś piękna... oszaleję zaraz...
- Jacyś Niemcy mnie przywieźli... co jest grane ?
- To moi goście, potem ci wytłumaczę... chodź zostać moją żoną...
I poszliśmy. Pijana za szczęścia mówiłam TAK, TAK, TAK ... widziałam tylko jego uśmiech, potem oklaski, szampan i tysiące buziaków, uścisków od nie mam pojęcia kogo...
Całowali mnie obcy ludzie, mówili jacy są szczęśliwi... oni ? To ja jestem najszczęśliwsza na świecie...mam swojego księcia.
Pojechaliśmy do lokalu. I o dziwo, bardzo mało ludzi zostało, te moje dziewczyny, ich faceci, Mariusz, Patryk i młodym, kilku facetów z żonami i Niemcy. Stali z boku, jeszcze było ich trzech, razem pięciu, dobrze ubrani, ale tacy inni.
Robert wszystkich rozsadził według karteczek, my siedzieliśmy z naszymi dziewczynami.
Okazało się, że faceci z żonami to wspólnicy z fabryki, jacyś dyrektorzy, a Niemcy, to też wspólnicy.
Po godzinie znałam już większość. Zabawa się rozkręcała. Pierwszy taniec nasz, a potem każdy z każdym.
Wieczorem Robert poprosił mnie do stolika Niemców...
Rozumiem niemiecki, miałam w średniej i na studiach, więc rozmowa szła dość gładko....
- Karolinko to mój największy przyjaciel Mahmed i jego ...