Byłem torturowany w szkole
Data: 17.07.2024,
Kategorie:
Fetysz
Autor: Krystian Wieczorek
Była przerwa. Na szkolnym korytarzu panował gwar i chaos. Każdy siedział na ławce lub stał, każdy we własnym towarzystwie. Mi akurat nie chciało się z nikim rozmawiać, a na ławkach nie było miejsca, więc stanąłem z boku przy parapecie. Z nudów zacząłem intensywnie myśleć. Gdy tak stałem przez dłuższą chwilę zobaczyłem, jak podchodzi do mnie pani pedagog. Miała blond włosy spięte z tyłu w warkocz a na nosie okulary. Ubrana była stosownie do pory roku, a był maj. Była szczupła i młoda, przez co wyglądała dość atrakcyjnie. Na nogach miała sandały na obcasach, w których było widać młodo wyglądające, gładkie i zadbane stopy. Były dość płaskie i miały obcięte paznokcie, pomalowane na kolor jaskrawo czerwony z białymi brzegami.
- Dzień dobry! - powiedziałem, zobaczywszy ją.
- Dzień dobry. Uśmiech proszę! - odpowiedziała łagodnym tonem sama uśmiechając się szeroko ukazując swe białe zęby.
- Słucham? - spytałem zdziwiony.
- Uśmiech proszę. - powtórzyła. - Bo widzę, że jesteś jakiś przygnębiony? Uśmiechnij się do mnie.
- Ach, nie, nie jestem. - odparłem.
- Na pewno?
- Tak. - Zapewniłem.
- To uśmiechnij się! - rzekła, skrobiąc mnie lekko po ramieniu. Spuściłem głowę bezradnie.
- Ale dlaczego? - spytałem.
- Bo wtedy – zaczęła wyjaśniać – do naszego mózgu wpływa hormon szczęścia. Im więcej się uśmiechamy, tym bardziej jesteśmy szczęśliwi.
- Ale ja nie potrafię. - odparłem. - Ale w sumie dobrze, że panią widzę. Muszę przyjść po lekcjach, żeby pani zrobiła ...
... mi zdjęcie na gazetkę klasową. - uprzedziłem.
- Ach! No faktycznie. Dobrze, przyjdź do mnie do gabinetu. - stwierdziła zadowolona i poszła.
Gdy skończyłem lekcje podszedłem do drzwi jej gabinetu. Zapukałem i usłyszawszy „Proszę!” wszedłem.
- Ach, jesteś. - stwierdziła z nutą zadowolenia w głosie i równie szerokim uśmiechem co wcześniej. - Już idę po aparat, usiądź sobie na krześle.
Usiadłem więc a ona wyszła, a po chwili wróciła z niewielkim aparatem cyfrowym. Już zacząłem się obawiać, że ponowi prośbę i po chwili moje obawy okazały się słuszne. Usiadła naprzeciwko mnie, po drugiej stronie biurka i włączyła aparat. Skierowawszy obiektyw w moją stronę znów powiedziała:
- No! Uśmiechnij się.
- Ale dlaczego? - spytałem.
- Żebyś ładnie wyszedł na zdjęciu.
- Ale nie chcę.
- Chcesz być poważny? - spytała nieco bardziej zrezygnowanym tonem.
- Tak. - odpowiedziałem stanowczo.
- Dobrze, ale jak zrobię ci zdjęcie to zostań dłużej, okej? Jesteś już po lekcjach? Masz czas?
- Właściwie tak. - odparłem.
- To dobrze. - stwierdziła i zrobiła mi zdjęcie. Na moment oślepił mnie błysk flesza, lecz po chwili schowała aparat i zapytała mnie, czy coś się stało, że stałem na przerwie taki smutny. Wyjaśniłem jej, że nic – jedynie się trochę zamyśliłem. Potem spytała, czy często się uśmiecham i po krótkiej chwili myślenia odpowiedziałem, że prawie wcale.
Więc zaczęliśmy rozmawiać na ten temat. Wyglądała na bardzo zdziwioną. Dłuższą chwilę mnie przekonywała, że ...