1. Byłem torturowany w szkole


    Data: 17.07.2024, Kategorie: Fetysz Autor: Krystian Wieczorek

    ... warto się uśmiechać bo to robi dobre wrażenie, pozytywnie działa na zdrowie itp. Zaczęła opowiadać mi o terapii śmiechem, o tym, że „śmiech to zdrowie” i ile przynosi korzyści. Rozmawialiśmy tak przez dłuższą chwilę, a po mojej kolejnej odmowie na prośbę o uśmiech odrzekła:
    
    - To wiesz co? Połóż się tu. - nakazała wskazując palcem stojący w kącie dziwny obiekt, który wyglądał jak łóżko z przymocowanym do niego siedzeniem, do którego wchodziło się po drabinie. W jej głosie dał się słyszeć przebłysk nadziei. Zdawało się, że wpadła nagle na pomysł, który wydawał się jej genialny. - Aha, tylko najpierw zdejmij bluzkę, podkoszulkę, buty i skarpetki. - dodała.
    
    Położyłem się posłusznie a ta kazała mi unieść ręce za siebie. Gdy to zrobiłem „przypięła” mnie pasami do owego łóżka za nadgarstki, później za stopy a następnie za biodra. Następnie weszła po drabinie i usiadła nade mną. Zobaczyłem, że odpina i mozolnie zdejmuje buty a następnie podłożyła mi palce stóp pod nos.
    
    - Będziesz wąchał moje stopy aż się uśmiechniesz. - zagroziła wesoło. Moje nozdrza natychmiast podrażnił zapach potu. Odwróciłem głowę tyle, ile mogłem lecz ona wciąż trzymała palce pod moim nosem i patrzyła na mnie z uśmiechem. - Brzydko pachną, co? - spytała po chwili.
    
    - Noo... tak. - odparłem.
    
    - Ale nie zabiorę stópek dopóki nie zobaczę banana na buzi. - powtórzyła. Próbowałem kilka razy „kręcić” głową by nie czuć woni jej stóp, lecz jedynym efektem był jej chichot i ponowne podłożenie ich pod mój ...
    ... nos. - Zawołała „Smile!” a po chwili „Cheese!” - rozciągając palcami swych stóp moje kąciki ust.
    
    Leżałem tak wdychając ów zapach. Nie wiem jak długo to trwało. Co najmniej pół godziny, może więcej. Widziałem przed sobą jedynie palce lub pięty a momentami także jej twarz, cały czas radosną, opromienioną uśmiechem. Po jakimś czasie, jakby zauważyła, że nic nie wskóra, spytała ironicznie:
    
    - Tak ładnie pachną moje stópki?
    
    - Niezbyt. - odparłem.
    
    - Ale uśmiechu nie zobaczę? - upewniła się.
    
    - Wolałbym nie.
    
    - To poczekaj. Chyba mam jeszcze jeden sposób. - powiedziała i mrugnąwszy do mnie zeszła na podłogę i usiadła na krześle, aby z powrotem ubrać buty.
    
    Byłem przerażony, zastanawiając się co wymyśli następnego. Pomyślałem, że to wszystko jest jakieś chore. Po co jej to? I do czego będzie zdolna? Czyżby miała mnie zacząć torturować? Czy będę bity lub w inny sposób dręczony? Nachodziły mnie różne myśli. Lecz ona wpadła na pomysł, którego w życiu bym się nie spodziewał. Podeszła do mnie bliżej i spytała rozradowana:
    
    - Masz łaskotki? - serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Nie miałem pojęcia co powiedzieć, by się wykręcić.
    
    - Nie wiem. No... ra-raczej nie. - wyjąkałem. Lecz mój wyraz twarzy i wzrok najprawdopodobniej nie był zbyt przekonujący.
    
    - Na pewno? - spytała.
    
    - Chyba tak.
    
    - A może sprawdzimy?
    
    - Nie! Proszę! - jęknąłem a następnie wybuchnąłem śmiechem czując tarcie jej opuszków palców oraz długich paznokci na moim odsłoniętym brzuchu. Usiłowałem się ...