Czas grozy (II)
Data: 22.07.2024,
Kategorie:
historia,
dama,
wikingowie,
średniowiecze,
rozbieranie się,
Autor: historyczka
... już zupełnie z sił opadł!”
- Wielce gościnny okazał się dla mnie ksiądz biskup… to prawda…
„No tak… on gościł mnie… a ja gościłam jego…”
- No to ja chcę panią ugościć tak samo, a może lepiej, niż ksiądz arcybiskup…
Dłoń księcia masowała plecy Marthy.
Kobieta pomyślała, że nie ma najmniejszego sensu zgrywać dziewicy, w sytuacji, gdy ten stary klecha wypaplał o swych bezeceństwach. Dlatego powiedziała wprost.
- Panie… a zatem zamierzasz uczynić mnie swą nałożnicą? - Aż zdziwiła się sobie samej, że z taką łatwością wypowiadała te słowa. – Wiedz, że niewielu mężów gościło w mym łonie…
Zdania wypowiadane przez Marthę podniecały go. Arcybiskup zdradził mu, że nie była dziewicą w chwili, gdy ją posiadł. Ale też wyjawił mu, że była „anielsko ciasna”.
- Mądra i domyślna z ciebie niewiasta.
Jedną ręką dotykał delikatnie jej podbródka, a drugą położył na biodro.
„Samica! Rozłożysta, stworzona do rodzenia dziatek!”
Przygarnął ją do siebie i pocałował w usta.
Martha początkowo, podczas pocałunku patrzyła mu w oczy, lecz szybko spuściła wzrok.
Spodobała mu się nieśmiałość dziewczyny.
- Wiedz, żem już nie młody, miecz już nie taki twardy i nie tak prędko unosi się do boju. Dlatego najprzód, opowiedz mi o tym, jak to było u arcybiskupa…? Pono żądał pobożności… byś klęczała na kolanach?
Martha zadrżała. Przypomniała sobie, jak rozpasany biskup kazał jej uklęknąć przed nim.
- Co potem nakazywał książę kościoła? Byś ucałowała jego dłoń i jego… ...
... ha ha… pastorał!
Kobieta zarumieniła się. Doskonale pamiętała, wyłaniający się z szat biskupich… pastorał. Pamiętała, jak dziś, jakie czuła upokorzenie.
- I ten pastorał, musiałaś i ucałować i… wypolerować… ha ha ha!
Poczuła ten sam rodzaj pohańbienia co wtedy.
- Biskup prawił, moja damo, że nauczyłaś się tej sztuki w kraju Franków…?
Marta uniosła głowę w geście zaskoczenia.
„A to papla! Wszystko o mnie powiedział co wiedział! A może jeszcze co więcej?!”
- Ksiądz arcybiskup obdarzony jest łaską wielkiej wyobraźni…
Karol wpatrywał się w nią bacznie.
„Ciekawe, kto ją tego wyuczył?! Czyjego kutasa gościły te duże i rozkoszne usteczka??? Wojownika? Duchownego?! Zapewne go zgrabnie ssały…”
- Ależ przyznaj się turkaweczko… jakoś takom rad wiedzieć…
Kobietę podniecało, takie przypieranie jej… wyciąganie z niej informacji…
„Ach… gdyby on wiedział, kto mnie natenczas zbałamucił… komu tak dobrze robiłam ustami…”
- Nieważne panie… to był pośledni dworzanin – skłamała.
- Zatem gołąbeczko zapewne i mi zgrabnie wypolerujesz moje berło – zaśmiał się – moje insygnia władzy!
„Ach ty stary capie… zapewne to berło to sflaczała kiszka… ale moja korność, gotowość i uległość zdziałają cuda.”
- Cóż panie… wedle twojego życzenia… czy mam takoż przed wami, panie uklęknąć?
Zaświeciły się oczka staremu. Ta damulka klęcząca przed nim, to nie to samo co służki, ani tym bardziej sprzedajne dziewki. O tak! Chciał ją mieć przed sobą na kolanach! Z ustami ...