1. Powieść romantyczna Dominika


    Data: 25.07.2024, Kategorie: Geje Autor: Dominik

    ... zmierzyłem ją wzrokiem wciąż się śmiejąc – jesteś najbardziej wybuchową osobą jaką znam. A poza tym, kochanie – dodałem – wydaje mi się, że musisz bardziej w siebie uwierzyć. Skąd w ogóle taki pomysł?
    
    - Wiem, wiem…Moja mama też mi to powtarza.
    
    - Jesteś śliczną dziewczyną, masz klasę, figurę – to ostatnie próbowałem pokazać zakreślając coś w powietrzu, ale jakoś mi nie wyszło, na co Tośka zareagowała śmiechem – styl… no a przede wszystkim zabójczy głos! – wykrzyknąłem.
    
    Tak, to prawda. Tosia miała anielski głos. Kiedy występowała na szkolnych akademiach, cała sala w jednej chwili cichła, a ja (i pewnie nie tylko ja, ale też i jej wielbiciele) dostawałem gęsie skórki, a tam gdzieś głęboko w sercu czułem ucisk ze wzruszenia. Zawsze byłem z niej dumny, jest dla mnie jak siostra. Jej wokal i aparycja stwarzały nieziemski klimat, na dodatek potrafiła oddać emocje każdej piosenki, co publikę wprawiało w osłupienie.
    
    - Ahh! Dominik, dziękuję – udała zawstydzoną.
    
    - Do usług! – uśmiechnąłem się i puściłem oczko – Poza tym gdybym nie był… - zreflektowałem się w jednej sekundzie co chciałem powiedzieć. Zamilkłem. Cisza jednak nie trwała długo.
    
    - Gdybyś nie co ??? – zapytała podejrzliwie rzucając wianek, który wiła z polnych kwiatków i podnosząc się z koca. Zmrużyła oczy jakby chciała mnie prześwietlić i usiadła po turecku. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, jak ubrać to w słowa, jak się poprawić. Czy wyjawić jej prawdę? Jak zareaguje? Czy nie zerwie ze mną kontaktu? ...
    ... Kompletnie nie wiedziałem jak z tego wybrnąć.
    
    - Gdybym nie był…- jeszcze kilka sekund układałem szybko myśli w głowie – Gdybym nie był Twoim najlepszym przyjacielem, pewnie bym powiedział to samo. A wiesz czemu Tośka? Bo to jest najszczersza prawda! – Ufff! Mam nadzieję, że nie zorientowała się, co chciałem powiedzieć i mi uwierzyła. Uśmiechnęła się niewinnie odgarniając włosy za ucho. Często wykonywała ten gest, gdy znajdowała się w niekomfortowej sytuacji.
    
    Chyba łyknęła to, co powiedziałem.
    
    Aby nie pogarszać swojej sytuacji w mgnieniu oka wstałem z trawy i szybko dodałem:
    
    - Chodź , będziemy się powoli zbierać.. zaraz będzie padać. Spójrz tam – prawą dłonią wskazałem sine chmury na horyzoncie.
    
    W oddali dało się już widzieć błyski a po chwili grzmoty.
    
    - Tak, masz rację, dosyć już się spiekliśmy na tym słońcu. Choć wątpię w jakiekolwiek efekty.Spójrz na siebie, nadal jesteś blady jak….
    
    Przerwałem jej, bo wiedziałem co chce powiedzieć więc dokończyłem sam.
    
    - … trup, którego słońce jeszcze chce dopaść – zaśmiałem się głośno.
    
    Wstaliśmy, wytrzepaliśmy koce i udaliśmy się w kierunku naszych domów. Pożegnaliśmy się czułym uściskiem i rozeszliśmy się, ja w lewo, Tośka w prawo.
    
    Gdy tylko wszedłem do domu, usłyszałem silny grzmot a zaraz po nim głośne dudnienie deszczu o metalowy parapet w kuchni. W mieszkaniu unosił się zapach smażonego mięsa. Zajrzałem do kuchni, w której na jednej ze ścian znajdował się kompleks kuchennych mebli, na drugiej lodówka, kuchenka ...