MiniaTurka, czyli edycja rocznicowa [wersja 2020]
Data: 14.08.2024,
Kategorie:
delikatnie,
masażystka,
nieznajomy,
wakacje,
Lesbijki
Autor: Agnessa Novvak
... kobiety, wynagradza wszystkie dotychczasowe niedogodności. Już na pierwszy rzut oka zauważam, że jest dokładnie taka, jaką chcę. Idealna. Ubrana we wzorzyste szarawary i przykrywającą nieduży biust bluzeczkę, pomiędzy którymi pyszni się wąziutka talia, przyciągająca uwagę złotym cekinem w pępku. Obdarzona błyszczącymi głęboką czernią, splecionymi w długi warkocz włosami, lekko pociągłą twarzą ozdobioną parą wielkich, równie ciemnych oczu i wyjątkowo śniadą nawet jak na jej krąg kulturowy cerą. Nagle nachodzi mnie myśl, że kojarzy mi się z… elfką? Tylko dlaczego? Przecież te, według najbardziej wiarygodnych opisów, są zwykle jasnowłose i wysokie! Niemniej, tym bardziej muszę mieć się na baczności. Bo wiadomo powszechnie, że elfy to rasa podła i bezbożna! Wszystko, co złe, to przez elfów! I balwierzy!
Elfka czy inna krzatka, najwidoczniej została uprzedzona, jakie mam wobec niej plany, bo nie wyraża specjalnego zdziwienia moim widokiem. Podaje mi smukłą dłoń na powitanie i cicho przedstawia się jako Yasemin. Nie mnie decydować czy tak zgrabne, przyjemne dla ucha i rozpoznawalne imię ma cokolwiek wspólnego z prawdą. Dlatego, nie wdając się w zbędne dyskusje, wstaję, taktownie odpowiadam na uprzejmość i szybko podążam za nią ku nowym – mam nadzieję, że jak najprzyjemniejszym – wrażeniom.
Po kilku chwilach dopada mnie kolejne zaskoczenie, chyba nawet większe niż poprzednie. Okazuje się bowiem, że w cieniu w założeniu nowoczesnej, a faktycznie wtórnej i nudnej do bólu ...
... bryły hotelu skrywa się zgrabny, stylowy budynek łaźni. Yasemin prowadzi mnie do przebieralni, gdzie mam zostawić wszystkie – dosłownie, włącznie z calutką bielizną – rzeczy i nałożyć szlafrok. Po drodze tłumaczy jeszcze, co uważa za istotne, jednocześnie dopytując o niezbędne szczegóły. Pomimo zarówno niełatwego tematu rozmowy, jak i jej twardej, jakby gardłowej artykulacji, dogadujemy się zaskakująco szybko. Chociaż pewnie i ja brzmię dla niej osobliwie, z charakterystycznym słowiańskim szelestem, twardym „r” i akcentowaniem zdecydowanie nie tego, co należy. Tak czy inaczej, ustalamy błyskawicznie, jak długo wszystko ma trwać i ile czasu chcę przeznaczyć na zabieg, a ile na… Po prostu co sobie zdecydowanie życzę, czego nie, a co znajduje się gdzieś pomiędzy.
Najpierw czeka mnie sauna. Może i trwająca krócej, niż przewiduje typowy protokół, lecz i tak wyciskająca siódme poty. Pomimo że wciąż znajduję się na terenie kompleksu hotelowego, pora wcale nie jest późna a cennik bardzo zachęcający – zwłaszcza w porównaniu do krajowych salonów spa, które żądają horrendalnych kwot za coś, co niejednokrotnie nawet nie leżało obok porządnego masażu – poza mną praktycznie nikogo tutaj nie ma.
Czekając z utęsknieniem na wyjście z tego piekarnika, rozglądam się dokoła z rosnącym zaciekawieniem. Mogę mieć własne – miejscami kontrowersyjne i mocno niepoprawne politycznie – zdanie na temat owego całego multikulti, lecz przyznaję uczciwie i bez bicia, że sztuka oraz architektura Bliskiego ...