-
Koniec beskidzkich uciech (IV)
Data: 28.08.2024, Kategorie: Lesbijki małżeństwo, Sex grupowy Autor: BlueNight
... gdy skończyła śniadanie i przydybałam, gdy wychodziła z łazienki. Spojrzała na mnie i dopiero po chwili przypomniała sobie, kim jestem. – Julia tak? – Złodziejka garderoby? – zapytałam z przekąsem. – Wolę Weronika. Zbieraczka pamiątek. Zresztą chyba zasłużyłam na jakąś – uśmiechnęła się leciutko. – Przyglądałam się tobie, odkąd przyjechaliśmy. – Zauważyłam. – I wiesz, wiem, jak to zabrzmi, ale… – Podobam ci się, a w saunie liczyłaś na coś więcej, tak? – dokończyła. Patrzyła mi w oczy, a ja czułam, że dygoczę. – Ehm, mniej więcej. – Wybacz kochanie, ale nie kręci mnie to. Zresztą nie szukam nikogo więcej. – Rozumiem, ale. Nie, czekaj – zatrzymałam ją, gdy spróbowała ruszyć w stronę sali. – Coś jeszcze? – Ja, chciałam cię tylko narysować – zabrzmiała żałośnie. – Co? Jesteś artystką, czy coś? – Coś w ten deseń, a ty podobasz mi się – czułam, że się rumienie. – O kurczę, miło mi to słyszeć. Narysować, ta? – Tak. – Wiesz, jeden fotograf zaproponował mi kiedyś sesję. Nawet mu uwierzyłam, tylko… – Co? – Przestałam wierzyć w jego czyste intencje, gdy robił mi zdjęcia, bez zdjęcia osłony z obiektywu. Na pewno utrzymasz ołówek w dłoniach? – roześmiała się. Miała przyjemny głos, lekko nosowy i obiecujący. Mogłaby opowiadać nim bajki, albo czytać erotyki, o okładkach z karnawałowymi maskami, męskimi kadłubkami i bohaterami imieniem Alex, czy Victor. – Węgiel. – Co? – Używam węgla i myślę, że tak. – A czy tego ...
... byś chciała użyć? Węgla? – A czego? – Języka, zębów – wyszeptała, a nogi się pode mną ugięły. Zawahałam się, a ona to widziała. Patrzyła przez mnie na wylot. – Tego chcesz, mam rację? Liczysz, że zrobię ten krok za ciebie. – Tak – powiedziałam i cofnęłam się o krok, gdy naparła na mnie. Odstąpiła, dając mi odetchnąć i otworzyła drzwi łazienki. Było pusto i zupełnie cicho. Poprowadziła mnie do kabiny na końcu i otworzyła drzwi. – Wejdź. – Teraz? – Mhm. Taka jest moja cena, jeśli chcesz mnie „narysować” kiedyś. „Kiedyś”, co to znaczy i jak drogo będzie mnie kosztować. Jaka jest cena obietnicy? – Nie traktuj mnie tak, jesteś ode mnie młodsza g… – zaczęłam czerwona, gdy zatkała mi usta palcem. – Cisza. Wiesz, co widzę. Widzę dojrzałą kobietę, która ma fantazję, ale boi się ich zrealizować. Wyglądam dla ciebie, jak laska, która tobą zdominuje i z którą spełnisz, to co ci łazi po głowie. Mam rację? Skinęłam głową w milczeniu. – Bo sama boisz się zrobić kroku do przodu i liczysz, że ja to zrobię. Tylko, ja mam kogoś i nie szukam trzeciej. Ok? – Przepraszam, nie chciałam... – Wykorzystać mnie? – Nie… – Znam ten typ. Więc zrób coś dla mnie. Rozbierz się. – Coo!? – To, co słyszałaś. Zrób to albo się pożegnamy. Weszłam do środka i czerwona, jak burak ściągnęłam bluzę. Potem koszulkę, stanik i dresy. Na koniec odłożyłam na klapę od ubikacji niebieskie stringi i zasłaniając dłonią kobiecość, stałam tak w milczeniu. – A teraz ...