-
Domino (I)
Data: 19.11.2019, Kategorie: morderstwo, fellatio, tajemnica, zbrodnia, wykorzystanie, Autor: Sztywny
... nieartykułowane, urywane krzyki, stłumione szmatą. - Zaczęło ci się wreszcie podobać? Tak jest, mój ogierze! Zerżnij mnie mocno! Jeszcze bardziej przyśpieszyła i nie zwolniła, dopóki nie zaczęła drżeć. Krzyczała przy tym przeraźliwie głośno. Zajęło jej dobrą chwilę, zanim zorientowała się, że wraz z ustaniem jej krzyków zapadła niepokojąca cisza. Spojrzała na męża, który gapił się z rozwartymi ustami na nich, a jego penis już dawno opadł. - Co się stało, kochanie? Wskazał na Krzysztofa, więc podążyła wzrokiem w jego stronę. Leżał nieprzytomny. - Oj, nie sądziłam, że mogę tak zmęczyć młodego byczka. Popatrz Andrzej, zemdlał! Klasnęła w dłonie, po czym podbiegła do jego twarzy i zaczęła klepać delikatnie po policzku. Bez rezultatu. - Mocno zasnął. Kochanie, przynieś wodę. Wylała na niego całą butelkę, ale bez rezultatu. Dopiero wtedy Andrzej przyłożył palce do szyi robotnika. - On… on nie żyje. - Co kurwa?! - Jego serce nie bije. - Jakim cudem, kurwa twoja mać? Coś ty zrobił?! - Ja?! To tyś go rżnęła jak małolata banana. Ty mu podałaś… o kurwa. - Co jest? - Te tabletki na wzwód. On chyba dostał od nich zawału. - Co ty pierdolisz, Andrzej? Przecież to młody chłopak, nawet ty dałeś radę. - Ale ja nie mam wady serca! Jeśli on miał… o kurwa, o kurwa, o kurwa… Andrzej spanikował. Biegał jak kurczak bez głowy w powiewającym szlafroku i z kuśką na wierzchu. Łapał się za głowę i jak zacięta płyta powtarzał jedno przekleństwo. - ...
... O kurwa, o kurwa, o kurwa… - Zamknij mordę, pizdo! – Marzena nagle wydarła się na całe gardło. Poskutkowało to tym, że jej mąż zatrzymał się w miejscu i spojrzał na nią z miną idioty. - Musimy pozbyć się ciała – powiedziała. - Żartujesz? Niby jak? Sorry, ale na studiach nie uczyli mnie pozbywania się zwłok! - A co to za problem? Po prostu wykopiemy dół za stodołą i po kłopocie. - Tak? A co, jeśli wytropią go psy? Czy wiesz, że za niedługo zgłoszą jego zaginięcie i wtedy wezwą psy tropiące. Doprowadzą ich prosto do nas. - No to co? Mamy sami zgłosić się na policję? Takiego chcesz końca? Andrzej zaczął szarpać się za włosy, krążąc podłamany wokół stołu z martwym Krzysztofem. - Stary kamieniołom. - Co z nim? - Zawiniemy ciało w folię, dociążymy i wrzucimy do wody. Psy go tam nie wyczują. - Jesteś pewien? - Oczywiście, że kurwa nie! Nie mam lepszego pomysłu. - Dobra, worków akurat nam nie brakuje. Mamy tę folię malarską jeszcze? Rozwijaj ją. Ale najpierw się ubierz, do cholery! Oboje się przebrali i zawinęli nagie ciało w szarą folię malarską, na końcu zaklejając taśmą. Następnie wrzucili do bagażnika i ruszyli bez zastanowienia. Było po czternastej, gdy dotarli nad klif, z którego roztaczał się widok na rozlewisko otoczone gęstym lasem. To było miejsce schadzek młodzieży, ale w tej chwili nikogo nie widzieli. - Może zaczekamy do wieczora? – zapytała Marzena. Po raz pierwszy nie wiedziała, co robić. - Nie ma czasu. Musimy jeszcze ...