1. Zabawka cz. 2.1


    Data: 22.11.2019, Kategorie: Mamuśki Autor: Ian Doe

    ... podaję jej dłoń pomagając wstać.
    
    - Jestem Duch. A teraz ty masz być moim cieniem. Robisz to, co mówię, kiedy to mówię. Tylko tak doprowadzę cię do Johnnego.
    
    Pseudonim Duch. W ramach zakładu raz się zakradłem do policjanta i wyjąłem mu pałkę z kabury. Zorientował się dopiero, kiedy przeszedłem na wprost niego, bezczelnie machając wspomnianą pałką. Wylądowałem za to na dołku, ale śmiechu było co nie miara. Ten sam policjant przyszedł do mnie wieczorem kiedy siedziałem w celi z rękami pod głową i powiedział, że nigdy nie widział człowieka, który porusza się jak duch. No i się przykleiło.
    
    - Możesz biec?
    
    - Tak - odpowiada drżącym tonem.
    
    - Masz jakieś 6 minut oddechu - słyszę w radiu.
    
    - Lewy, zgraj zrzut - rzucam w słuchawkę.
    
    Mamy niezły kawałek. Ale pierwsza przeszkoda pokonana. Po jakimś półkilometrowym biegu z przerwami na wybadanie obszaru przed nami przez Lewego, gdy słyszymy huk moździerza. Mam nadzieję, że trochę ich przerzedziliśmy. Biegniemy dalej.
    
    - Stop! - oznajmia Lewy - dwa cele, 200 metrów z przodu. Chowajcie się.
    
    Po lewej las, po prawej las. Decyduję się na prawo, więcej liści. Odpinam ciasno zwiniętą siatkę maskującą od swojej kamizelki.
    
    - Chodź - syczę do Karoliny.
    
    10 metrów od drogi widzę sporą hałdę liści. Rozkładam obok siatkę.
    
    - Wchodź - mówię do czterdziestolatki.
    
    Bez słowa opada na kolana i wpełza między brezentową płachtę a nawleczone na cieniutkie linki uschnięte listki i gałązki. Mimochodem zauważam jej wypiętą przez ...
    ... sekundę pupę. Przełykam ślinę. Dla pewności jeszcze zrzucam szybko na nią hałdę liści. Po czym pakuję się za nią do środka. Jest ciemno i duszno. Projektując ten kamuflaż nie brałem pod uwagę przebywania w nim dwóch osób jednocześnie. Brak miejsca powoduje, że muszę się ułożyć na niej. Głowa przy głowie, pęczniejący szybko kutas na jej tyłku. Musi to czuć. Lekko odwraca głowę patrząc na mnie. Kładę palec na ustach. Lekko kiwa głową. Na zewnątrz słyszę szelest. Zerkam przez szparę w liściach i dostrzegam pół metra od nas dwie pary butów.
    
    - Widzisz coś?
    
    - Nic, pusto. Nieźle nas urządził, co? Podobno utłukł cały zwiad strzegąc VIPa.
    
    - Gadanie. Musiał mieć wsparcie. Żaden facio nie rozwali całego zwiadu. Poza tym mamy przecież asa w rękawie. Jak coś, to oni go rozwalą. - rechot jest nieprzyjemny. -Chodź, nic tu po nas.
    
    Buty odwracają się i odchodzą. Ale nie ruszam się. Skłamałbym, jeśli bym powiedział, że przyciskanie penisa do ponętnego ciała nie ma na to jakiegoś wpływu.
    
    - Czysto - Głos Owsa.
    
    - Czysto- potwierdza Domi.
    
    - I czysto - mówi Lewy.
    
    Wycofuję się i rutynowo szukam zagrożenia. Nic. Klepię w łydkę Karolinę i pomagam jej wstać.
    
    - Idziemy.
    
    Trzymając broń w pogotowiu, biegniemy dalej. Połowa dystansu za nami. Biegnę za nią nieco po boku, starając się nie gapić na jej podskakujące pośladki. Nagle słyszę ostry głos w słuchawce:
    
    - Z tyłu!
    
    Popycham swoją sąsiadkę na bok, do drzew i zaczynam się obracać. W tej samej chwili czuję ból w udzie i ...
«12...678...15»