1. Co za VIP..., cz. 2.


    Data: 30.11.2019, Kategorie: Mamuśki Autor: Tomnick

    ... w sutek, pojękiwała głosem rozpieszczonej dziewczynki i uśmiechała się lubieżnie. Uniosła głowę. Patrzyła na niego, teraz czule i z podziwem. Straciła zainteresowanie moją obecnością. Przestałem istnieć. W ogóle nie krępowała się! Odniosłem wrażenie, że to nie jest ich pierwsze spotkanie.
    
    Kochanek był na tyle tępy, albo aż tak podniecony, że nie potrafił dostrzec mojej obecności. Nie dowiedział się, że ktoś ich podgląda.
    
    – No, jeszcze! – dysząc, zachęcała go do kolejnych uderzeń. Wypięła biust, ścisnęła jego nagi pośladek.
    
    – Co za tłuk... – pomyślałem o nim. – Gustuje w umięśnionych tępakach?! – dziwiłem się jej upodobaniom. Nie potrafiłem tego pojąć. I byłem zazdrosny... Też miałem na nią ochotę.
    
    @
    
    Dla mnie to było takie... perwersyjne. Jej lśniące szpilki i bezwładne stopy na ramionach młodego „Klocka”, gołe, kobiece krocze i solidny penis rytmicznie wbijający się w nią. Wciąż miałem przed oczyma jej ‘firmowe’ ubrania, fryzurę, pamiętałem jej zachowanie i wciąż nie mogłem uwierzyć, że może wyglądać tak uroczo, atrakcyjnie w innym stroju! Jak bliźniaczki żyjące w dwóch odmiennych światach! Kiedy facet rżnął ją, widziałem tylko moją szefową. Świetną fryzurę, gołe, zadbane ciało w eleganckich ciuchach. „Klocek” dla mnie nie istniał. Nasyciłem wzrok i ostrożnie wycofałem się.
    
    Z żalem myślałem o straconej szansie.
    
    Zbiegłem po schodach. Po krótkiej szarpaninie odtrąciłem natrętnego, podpitego gościa i jego atrakcyjną, podchmieloną partnerkę... Zdążyłem ...
    ... wpaść do łazienki! W ostatniej chwili! Opróżniałem pęcherz z uczuciem niesamowitej ulgi. Już nie musiałem się śpieszyć.
    
    Kiedy umyłem ręce, odświeżyłem się i odprężony wyszedłem z łazienki, zaskoczyła mnie zmiana nastroju. Więcej osób stało w parach, ale mało kto rozmawiał. Światła też przygasły. Muzyka była odtwarzana z CD. Kwartet zniknął z ogrodu.
    
    – Czyżbym coś przegapił? – zastanawiałem się, wracając do pokoju, w którym pracowałem. Na piętrze najpierw podszedłem do łazienki. Znowu szedłem cicho, starałem się nie hałasować. Napięcie rosło, więc bez czekania na cokolwiek, nacisnąłem klamkę i płynnym, szybkim ruchem otworzyłem drzwi do łazienki. W środku panowała ciemność, już nikogo nie było.
    
    @
    
    Z uczuciem rozczarowania i rosnącej irytacji: „Trzeba było szczać na „Klocka”, głupku!”, wróciłem do swojego pokoju. Nacisnąłem klamkę, otworzyłem drzwi i zamarłem. Joanna stała nad laptopem i przeglądała odzyskane pliki. Była skupiona, wręcz zafascynowana przeglądanym materiałem. Zadrukowane kartki złożyła na pół.
    
    – No, wróciłeś! – przywitała mnie przyjacielskim uśmiechem.
    
    – Tak... – potwierdziłem niskim głosem. Patrzyłem na nią jak na obiekt pożądania.
    
    – Świetnie się sprawiłeś. A teraz wytłumacz mi kilka kwestii... – zażądała pogodnym tonem.
    
    Właśnie robiłem krok w jej kierunku, wyciągając dłonie do piersi. Penis już sterczał i miałem ochotę wsadzić w nią od razu. Tu i teraz. Przynajmniej ja tak wyobrażałem sobie rewanż na wykonaną pracę i milczenie „aż po grób”. ...
«12...567...»